czwartek, 4 kwietnia 2013

` Rozdział 21

        Chyba dopiero teraz potrafiłam docenić wartość każdej minuty i sekundy. Leciały nieubłaganie. Wracałam z Harrym do mieszkania moich rodziców. Jutro rozprawa i miałam mamie przynieść coś świeżego i galowego. Po 2015 minutach doszliśmy do bloku, w którym kiedyś mieszkali. Policja, a konkretnie tamten gość, użyczył mi ten klucz.  To było naprawdę miłe, ale gdyby nie Harry to kopnął by mnie w dupę. Weszliśmy do sypialni.
- Przynieść ci jakąś torbę, siatkę?- spytał Harry.
- Tak. Torba powinna być w moim pokoju pod łóżkiem.- odpowiedziałam mu i zaczęłam wyjmować w szafy zestaw, który uważałam za stosowny. 
- Masz już torbę?- krzyknęłam do Harrego.
- Tak.- powiedział i szedł już do mnie z czerwoną torbą w ręku.
- Dzięki.- odpowiedziałam i zaczęłam wkładać ciuchy do torby. Później zanieśliśmy torbę policjantowi którą ją przeszukał czy czegoś tam nie ma.

   Następnego dnia...
   Po rozprawie.

       Wiecie jakie to uczucie, kiedy widzisz swoją własną matkę na takiej rozprawie i to jeszcze winną? To okropne uczucie! Siedziałam na ławce, cała zalana łzami. Obok siedział Harry. Przytulał mnie i nic nie mówił. W mojej głowie ciągle słyszałam głos sędziego: '' Rada jest jednogłośna, aby Connie Dale odbyła 6 lat w więzieniu''. Oczywiście będę mogła ją odwiedzać, ale to nie to samo. 
- Lauren idziemy?- spytał w końcu brunet.
- Możemy iść.- odpowiedziałam obojętnie. Chwycił mnie za rękę i razem wyszliśmy.
- Będę musiał dziś wrócić do Londynu.- powiedział po długiej ciszy.
- Co?
- Paul dzwonił. Dziś mamy koncert w Londynie, kompletnie o nim zapomniałem. Wrócisz ze mną?
- Ja nie mogę.- odpowiedziałam.- Nie chcę zostawić mamy. W więzieniu. Samej.
- Lauren proszę.- powiedział.- Nic cię nie przekona?
- Nic.
   Kiedy weszliśmy do domu Sama i Brit, jeszcze ich nie było. Mieli coś po rozprawie załatwić. Harry zaczął się pakować a ja zaczęłam robić sobie kawę. Mój telefon zawibrował. Na wyświetlaczy pojawił się napis '' Niall calling''. Szybko odebrałam.
- Lauren! Byłaś już w internecie?- spytał szybko.
- Nie. Co się dzieje?- spytałam zaniepokojona.
- Wejdź na jakikolwiek portal plotkarki. Jest artykuł o twojej mamie... i o tobie.- powiedział jednak przy końcówce przyciszył głos.
- Dzięki.- rzuciłam mu i się pożegnałam. Otworzyłam laptopa i szybko wpisałam w google swoje imię i nazwisko. Spojrzałam na artykuł od którego do oczy napłynęło mi mnóstwo łez. Skąd prasa znała takie szczegóły? Skąd oni wiedzą na ile lat skazali moją mamę. Spojrzałam na ostatnie zdanie artykułu: ''(...) myślała, że jak wyjedzie to zostawi problemy w domu. Z przykrością stwierdzamy, iż Lauren zachowała się strasznie egoistycznie. Teraz pewnie już planuje swój powrót do Londynu'' . Poczułam pulsującą krew w moich żyłach. Głowa zaczęła mnie tak mocno boleć. Laptop osunął się z moich kolan i upadł na ziemię podobnie jak moje ciało...

---------------------------------------------------
Jeden z ostatnich rozdziałów. Planuję drugiego bloga i na tego brakuje mi coś weny :/  Mam nadzieję że też się spodoba :)
CZYTASZ= KOMENTUJESZ

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział jak zwykle. Czekam na kolejny. Zapraszam do siebie: http://directionoverload.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń