piątek, 5 kwietnia 2013

` Rozdział 22

      * Perspektywa Harrego *
  
  13:46 
   Siedziałem na tym przeklętym korytarzu, pod salą w której operowano Lauren. Wciąż miałem przed oczami widok roztrzaskanego laptopa i jej leżącej obok niego. Już w karetce dowiedziałem się co się stało. Tętniak. Był z nią od urodzenia i dopiero teraz pękł. Sam i Brit byli w drodze, tak jak Niall. Oczywiście koncert został odwołany. Trzymałem głowę w dłoniach. 
- Harry? Co jest?- spytał Sam.- Operacja się skończyła?
- Nie.- powiedziałem z łzami w oczach. Byłem w rozsypce. Miałem ochotę się teraz do niej przytulić. Poczuć jej ciepło. Sam i Brit usiedli koło mnie na krzesłach. Po chwili wyszedł lekarz. Od razu podskoczyłem, tak samo jak Sam.
- Co z nią?- spytałem pośpiesznie. Milczał.
- Co z nią?!- krzyczałem już na głos. Łzy zaczęły ciec po moich policzkach.
- Nie jest dobrze.- wymamrotał.- Jej mózg i serce pracują, ale puls jest słaby. Nie ma szans na przeżycie. 
  Padłem na krzesło. Osoba którą... kochałem, nie ma szans na przeżycie.
- Czy ja... mogę ją zobaczyć?- spytałem.
- Tak.- powiedział i otworzył drzwi pomieszczenia w którym leżała blada dziewczyna z kroplówką i tą maszyną, która mierzyła bicie serca. Ta linia była prawie pozioma. Prawie. Wziąłem ją za rękę. Była chłodna. Nie zimna chłodna.  
- Przeżyj. Proszę cię...- powiedziałem nie zwracając uwagi na Sama i Brit. 
  Siedziałem przy niej. Sam i Brit musieli już pójść. Jej bicie serca nie zmieniło się. Przybliżyłem się do niej i pocałowałem ją w policzek. Siedziałem jeszcze chwilę. Nagle jej ''kreska życia'' wzrosła. 

I to niebezpiecznie szybko. W jednej sekundzie jej oczy były szeroko otwarte. Nie słyszałem nic oprócz swojego krzyku. Lekarze szybko się zjawili. Zaczęto ją razić prądem. To nie pomogło. Linia była już pozioma. Chciałem nie wiedzieć co to znaczy... Jednak wiedziałem...
    
   20:23
  
     Siedziałem na łóżku w domu Sama. Moja walizka była gotowa, żeby wyjechać. Chciałem polecieć po garnitur. Będzie trzeba pomóc w... no tak pogrzebie. Niall był teraz jeszcze w szpitalu. Do pokoju wszedł Sam z czymś w ręku.
- Współczuję ci...-zaczął.- Wież, Lauren zapisywała swoje myśli w pamiętniku i myślę powinieneś przeczytać jej wpisy od kiedy przyjechała do Londynu po raz pierwszy.
 - Dzięki.- powiedziałem i wziąłem granatowy zeszyt w kratę po czym wyszedł. Zacząłem czytać wpis z dnia w którym przyleciała do Londynu. Później zobaczyłem wpis z imprezy, który mnie zabolał: 
  ''  Harry mnie zdradził. To bolało. W jednej chwili jestem sobie wesoła na imprezie w w drugiej... patrzę na taras a tam on... To bolesne zawieść się na tych zielonych tęczówkach i lawendowych włosach. Może to za wczenie?''
    Po 20 minutach czytania trafiłem na najnowszy wpis:
'' Odwiedziliśmy moją mamę. W areszcie... Było mi szkoda że Harry musiał ją poznawać w takich okolicznościach. Co do Harrego... Przedstawił się jako mój chłopak. Czy nim był? Nie wiem... Wiem jedno: Nie chcę go stracić. ''
-------------------------------------------------------------------
A więc to chyba ostatni rozdział . Ten czas, jaki spędziłam pisząc! Był niesamowity! Bardzo dziękuję za 528 wyświetleń! Bardzo duże dla  mnie znaczą! A teraz taka mała niespodzianka. Nie kończę pisać niedługo powstanie mój nowy blog. Jutro albo po jutrze wstawię w formie rozdziału link i krótki opis. '' Każda historia się kiedyś kończy''

1 komentarz:

  1. Popłakałam się. Będę czekać na twojego koljeego bloga. Zapraszam do mnie: directionoverload.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń