czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 5

     Weszliśmy do kuchni, w której przy stole siedziała reszta zespołu. Pierwszy wstał chłopak o śniadej cerze.
- Miło Cię w końcu poznać, Lauren- powiedział miłym głosem  po czym reszta chłopaków (oprócz Harr'ego z którym przywitałam się wcześniej) zaczęła mnie przytulać.
- Chyba byśmy już nie przeżyli jakby Niall dalej mówił tyle rzeczy o tobie. - rzekł chłopak o długich, brązowych włosach i jasnych niebieskich oczach. Po tych uściskach i miłych słowach podziękowałam i usiadłam koło Niall'a przy stole. Śniadanie wyglądało bardzo smacznie. W misce była świetnie wyglądająca i pachnąca jajecznica, a w koszyczku chleb, którego było chyba 10 rodzajów. 
- Smacznego. - powiedziałam kiedy wszyscy już mieli coś nałożone.
- Nawzajem. - powiedział niebieskooki brunet.
 Podczas śniadania padło mnóstwo sucharów z strony Harr'ego, i jak się później dowidziałam, od Louisa. No i w końcu poznałam imiona Zayn'a i Liam'a . Po śniadaniu tak jak Niall obiecał zmył naczynia w czym mu pomagałam. Nie było ich dużo i po 15 minutach, kiedy zegar wskazywał 7:33 poszliśmy do sypialni Niall'a.
- Zawsze tak wcześnie wstajecie?- spytałam się go kiedy usiadłam na fotelu w koncie pokoju.
- Nie. Dzisiaj mamy sesje zdjęciową. Zupełnie zapomniałem.- odpowiedział mi blondyn po czym poszedł do  drzwi i krzyknął.- Ja się ubiorę i przyjdę. Jeśli chcesz się przebrać łazienka jest wolna. 
- Chwila, jedziesz dziś na sesje? - spytałam.
- Wybacz, ale muszę. Jedziesz z nami prawda?- ciągle krzyczał zza garderoby.
- Okey mogę jechać. Nie będę przeszkadzać?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie no skąd.- widziałam że w tym momencie puściłby mi oczko.
 Skorzystałam z wolnej łazienki i weszłam tam z walizką. Wzięłam komplet ciuchów który chciałam założyć. Po 5 minutach wyszłam z łazienki, a Niall siedział już na łóżku ubrany w niebieskie spodnie, białą koszulkę na krótki rękaw i czarne trampki.
- Ładnie wyglądasz. - powiedział mi po czym wyszliśmy z pokoju. Na korytarzu na dole czekali już wszyscy. Po 5 minutach byliśmy już w samochodzie, który prowadził Harry.

------------------------------------------------
Noum hej. Oto rozdział. Wow ostatnio pisze po 2 dziennie. Tak tylko napisze jeszcze że można dodawać komentarze z Anonima, i liczę że może będzie więcej niż 1 komentarz. Ale mam zaciesza! oczywiście z tego że mam 71 wejść, i chcę BARDZO ZA TO PODZIĘKOWAĆ!  / Zooś

środa, 27 lutego 2013

Małe INFO. Zmiana głównej bohaterki.

    Zmieniam zdjęcie głównej bohaterki. Wszystko inne ( imię, cechy) bez zmian. Dłuugo szukałam zdjęć i znalazłam.

  Mam nadzieję że się podoba :)   / Zooś

Rozdział 4

    "Drzwi otworzyły się szeroko a tam stał Niall. Kiedy wypuściłam już powietrze spojrzałam na jego zaspane oczy,           które        

momentalnie zrobiły się duże.
- Lauren! - przywitał się po czym byłam już w jego objęciach.- Co ty tutaj robisz?
- Duszę się, a ty? - zażartowałam.
- Ups, przepraszam. - powiedział i odsunął się.- Wejdź. 
 Weszłam do przedpokoju, w którym były wieszaki i szafka, na której oparłam walizkę, po czym zaczęłam zdejmować buty.
- Zjesz coś? - spytał.
- Dzięki, ale nie przepadam nad jedzeniem o 3:30. Ale ty coś na pewno zjesz.- powiedziałam i puściłam mu oczko
-  Jak ty mnie znasz - odpowiedział. - No to może się czegoś napijesz?
- Chętnie. - powiedziałam po czym ruszyliśmy do kuchni. Była ona bardzo duża. Nie dziwię się, mój mały  żarłoczek nie przeżyłby w małej. Usiadłam przy stole.
 - Kiedy przyjechałaś?- zaczął Niall. Mówiąc to już chrupał swoje sucharki.
 - Samolot w Mullingar był 00:15. W Londynie był koło 3:00.- powiedziałam.
 - Świetna niespodzianka - uśmiechnął się. 
 Rozmawialiśmy jeszcze chwile, po czym do pokoju, wpadł chłopak z burzą loków na głowie.
- Niall, te ściany są cienkie, wież że ja łysze wszystko co mówisz tak? - mamrotał a po chwili jego oczy przypominały dwie okrągłe monety - Lauren!
 Kiedy tylko powiedział moje imię od razu mnie przytulił. Jego włosy pachniały niczym kwiat lawendy. Kiedy przestałam wąchać jego włosy ( oczywiście miałam nadzieję że nikt tego nie zauważył) zaczęłam się zastanawiać skąd zna moje imię.
- Lauren przyjechała półgodziny temu. - wyręczył mnie blondyn.
- Ooo szkoda, że nie nie zadzwoniłaś, Niall by ci załatwił transport z lotniska do nas. W sumie to nawet planował cię zaprosić na wakacje. - powiedział brunet uśmiechając się. Spojrzałam na Niall'a, ' który był już czerwony jak burak.
- Harry, nie jesteś śpiący?- spytał Niall, po czym oczywiście ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Po chwili zawtórował mi Harry.
- No dobrze. Ale ty zmywasz po śniadaniu.- powidział brunet i wyszedł z pokoju.
- A propos śniadania. Jesteś głodna?- spytał Niall, na co ja mu rzuciłam zawodowego face palm'a.- No co?
  Po jakiś dwóch godzinach gadania, wspominania i oglądania zdjęć z dzieciństwa wyszliśmy na upragnione przez Niall'a śniadanie.

------------------------------------------------
Nom Heeeej! Oczywiście, ja uważam że czegoś brakuje ale nie wiem czego. I chcę OGROMNIE podziękować za 59 wejść. Mam ochotę żygnąć tęczą ( pozytywnie). Posty staram się pisać regularnie ale rodzice nie lubią mojego ''długiego'' siedzenia przed kompem. No nie ważne. Proszę o KOMENTARZE :)




poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 3

  
''- Ty też uciekasz?- spytała po dłuższej chwili.
 - Chyba tak.....''
 - To miło poznać.- powiedziała brunetka po czym wyciągnęła ku mnie dłoń- Fanny < jak by co to jest imię irlandzkie>.
- Lauren.- podałam jej swoją.- Czemu uciekasz?
 - W domu, tata bił mnie i mamę.- zaczęła.
 - Skąd ja to znam.- przerwałam jej na co ona zrobiła duże oczy.
 - Miło w końcu poznać kogoś kto zna ten ból.- uśmiechnęła się i mówiła dalej.- W Londynie znalazłam moją ciocię. Pisałam z nią na facebook'u, chce żebym przyjechała i będzie czekać na lotnisku. Okey, teraz ty opowiedz ''swoją historię'' 
- Hmmm co tu opowiadać? Mój tata bił mnie, mamę i mojego brata który już się wyprowadził. W zasadzie nigdy się nikomu nie żaliłam. Nie miałam komu.- w tym momencie posmutniałam.- Rok temu umarła moja przyjaciółka, Dallas.
- Przepraszam, jeśli nie chcesz o tym mówić to....
  Nie skończyła bo ja się jej wtrąciłam w zdanie.
- Nie, chcę w końcu to komuś powiedzieć.- mówiąc to już wyciągałam ramkę z zdjęciem.- To zdjęcie zrobiła nam jakaś staruszka. Dużo zdjęć z Dallas nie mam, bo ona nie lubiła aparatu. Wtedy razem byłyśmy na plaży.




- Byłyście urocze.- stwierdziła.
- Dzięki.
 Cały lot, rozmawiałyśmy, o wszystkim. Naprawdę uważam, że było mi to potrzebne. Wymieniłyśmy się twitterami i numerami telefonów. Samolot zaczął lądować. Po paru minutach byłyśmy już na czerwonym dywanie lotniska z Londynie. Chwilę patrzyłam na Fanny. W jednej chwili szła obok mnie z walizką, a w jednej była już w objęciach kobiety koło 40. Uśmiechnęłam się na sam widok, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Mimo godziny 3:03 było dużo taksówek. Podeszłam do jednej.
 - Przepraszam, zawiózłby mnie pan tam?- mówiąc to podawałam mu już biały arkusik papieru z adresem mojego przyjaciela.
- No oczywiście, wskakuj.- powiedział facet.
  Po 20 minutach stałam już przed domem Niall'a który dzielił z zespołem. Powoli pchnęłam bramę, i weszłam na chodnik który prowadził do drzwi. W tym momencie mnie sparaliżowało. A co jeśli nie otworzy on tylko ktoś z zespołu? No i co ja powiem? Chwilę się zastanowiłam. Przyjechałam tu żeby uciec, a nie bać się kto otworzy drzwi po czym energicznie wcisnęłam dzwonek. Przeszył mnie strach. Poczekałam chwile. Pewnie śpią.Pomyślałam, że przyjdę o normalnej porze. Już brałam walizkę, kiedy ktoś nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się szeroko a tam stał...

------------------------------------------------------
Sorry że tak długo bez żadnego rozdziału, ale byłam u kuzynki i głupia ja nie wylogowałam się u siebie na koncie google ._. Nie za krótki?  Mam nadzieję że się podoba ;) Prooooszę kom :3





piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 2

       Mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawiła się godzina 23:00. Szybko wyłączyłam alarm,  i podniosłam swoje zaspane jeszcze ciało. Z krzesła zdjęłam koc, który miał zasłaniać moje ubrania. Szybko je założyłam i bezszelestnie wyjęłam walizkę z pod łóżka. Przeciągnęłąm szybko błyszczykiem wargi  i schowałam go razem z dokumentami do plecaka. Powoli zaczęłam naciskać klamkę. Udało się, nie wydała żadnego dźwięku. Wolno zaczęłam się toczyć do drzwi. Już miałam klamkę w dłoni, już czułam jej chłód. Gdy nagle poczułam czyiś dotyk na moim ramieniu. Odwróciłam się i  dostrzegłam szczupłą sylwetkę mojej mamy. Sparaliżowało mnie, łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam czy zapali światło i zawoła tatę. Nie zrobiła tego, przyciągnęła mnie do siebie i zaczęłą mi szeptać do ucha.
 - Nie wyjeżdżaj....
 - Mamo, proszę. Ja musze- odpowidziałam jej również szeptem.
 - Będziesz tam? - spytała. Wiedziałam o co jej chodzi. Mama wiedziała, że chce jechać do przyjaciela z dzieciństwa, który wyjechał już dawno do Londynu. Wiedziała że pisze z nim na twitterze od około roku. Wsunęła mi coś jeszcze do kieszeni.
 - Durzo to nie jest, ale coś sobie kupisz.- mówiąc to, ja już otwierałąm drzwi. Pocałowałam ją jeszcze w policzek i wyszłam.
   Szłam wyjątkowo suchym chodnikiem, a walizka toczyła się za mną. Po 30 minutach marszu doszłam do durzego budynku zwanego lotniskiem. Kiedy weszłam, od razu skierowałam się do kasy w której siedział facet koło 30. Był on widocznie zaspany, nie dziwię się też bym wolała być teraz w łózku.
 - Dobry wieczór- powidziałam. Tak bardzo chciałam żeby to zabrzmiało jakby to powidziała osoba dorosła.- Poproszę bilet do Londynu.
Facet wziął ode mnie pieniądze i dał mi bilet razem z resztą. Dał jej za mało, ale nie robiłam afery, ponieważ mógł ode mnie zażądać dowodu i wtedy nie miałabym nic. Krótko potem, rozległ się głos mówiący że pasażerowie mają się skierować do odprawy. Położyłam walizkę na taśmie i ruszyłam w stronę samolotu. Usiadłam na wygodnym siedzeniu, i zaczęłam wyciągać z plecaczka telefon i wyłączyłam go. Zaczęłam się zastanawiać czy tata będzie mnie szukał. Miałam nadzieję, że nie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos.
- Przepraszam tu jest wolne? - spytała dziewczyna w chyba moim wieku. Miała czarne upięte w niechlujny kok włosy i koszulkę z napisem '' Nirvana''.

- Tak.- powiedziałam. Po czym dziewczyna usiadła na miejscu na przeciwko mnie.
- Ty też uciekasz?- spytała po dłuższej chwili.
 - Chyba tak.....

-------------------------------------------------------------
Nie wiedziałam jak skończyć. Chyba dość długi? 






czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 1

     Powoli jadłam frytki. Od czasu śmierci Dallas nie jadłam durzo. Można by w sumie powidzieć, że nie jadłam wcale. Kiedy mój talerz był pósty, a uśmiech mojej mamy zaczął zalewać jej całą twarz, ruszyłam ku mojej sypialni. Kiedy siedziałąm już wygodnie na łóżku, zaczęłam wyciągać zeszyty i je uzupełniać. Co prawda został jeszcze tylko tydzień, ale lekcje niestety trzeba uzupełniać. Po paru minutach, usłyszałam dżwięk przekręcanego klucza. Oczywiście nie zamierzałam wychodzić z pokoju i rzucić się tacie na szyję jak zazwyczaj pokazują w filmach. Po chwili, odważyłam się wyjść z pokoju. Usiadłam obok niego.
- Tato, myślałeś może o moim wyjeździe? - spyatałąm nieśmiało
- Jakim wyjeździe?- burknął
- Moim. Mówiłam ci wczoraj chcę wyjechać w wakacje zwiedzać Londyn.- powidziałąm przyciszonym głosem.
- Nigdzie nie jedziesz.- rzucił stanowczo.
- Ale tato..- nie dokończyłam. Przeszkodził mi ból na policzku. Zwinęłąm się z krzesła i pobiegłam do pokoju. Kiedy zatrzasnęłam drzwi oparłam się o nie i skuliłam co wyglądało mnie więcej tak: 



Płakałam. I wtedy mnie olśniło. Z szafy wyciągnęłam durzą czerwoną walizkę, do której wkladałam poskładane w kostkę koszulki. Póżniej bluzy, spodnie, kosmetyki i ręczniki. Gotową walizkę włożyłam pod łóżko. Przeszłam pare kroków, nie było jej widać. otworzyłąm laptopa i od razyu wpisałam godziny odlotu samolotów na trasie Mullingar Londyn. Z pod materaca mojego łóżka wyciągnęłam kolorową skarpetkę w której trzymałam pieniądze. zawartość położyłąm ostrożnie na łóżku było tam 250 funtów. Z czego 100 wydam na samolot a 50 na taksówkę. Skarpetkę wraz z zawartością i paroma innymi rzeczami wlóżyłąm do plecaka i rozłożyłam komplet który chciałam założyć. Mój samolot był o 00:15. Na lotnisko idzie się pół godziny. Miałam nadzieję że mój plan nie zawiedzie...

----------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podoba, bardzo się starałam. Morze 1 kom? 

środa, 20 lutego 2013

Prolog

   
 Był deszczowy dzień a ja szłam powoli z wielką czerwoną parasolką w stronę domu. Jak na czerwiec, pogoda była okropna. Chwilę przystanęłam przed cmentarzem, z którym mam  tyle złych wspomnień. Nie ruszyłam dużej, zardzewiałej bramy.  Spóściłam głowę i skierowałam się smutna w stronę domu. Po paru minutach ukazał mi się wielki żółty blok z numerem 14. Weszłam do klatki "b" jak zwykle była otwarta, a później skierowałam się do mieszkania z numerem "1". Gdy otworzyłam drzwi zastałam moją mamę w fartuchu.
- Zjesz coś? - usłyszałam miły głos mamy zdejmując kurtkę. 
- A co jest? - powiedziałam, nigdy nie byłam zbyt wybredna jeśli chodziło o jedzenie. 
- Frytki. 
- Zjem trochę. - mówiąc to byłam już w sypialni by odłożyć torbę. - Tata jest? 
- Nie, będzie późno. 
- Okey. - powiedziałam.
---------------------------------
Oto prolog,
To jest mój pierwszy blog, więc nie miejcie mi zazłe, że na przykład zrobiłam coś źle :) . W prologu pomagała mi kuzynka polecam też jej bloga : Niall Horan, moim życiem  i One Direction? Tak poproszę ;_; 

 CZYTASZ? KOMENTUJ! :3 

Bohaterowie.

 Lauren Dale - przyjaciółka Niall'a z Irlandii. Miła, atrakcyjna 17-sto latka o ciemnych włosach i zielonych oczach. 

 One Direction (od lewej) - Louis, Zayn, Liam, Niall, Harry.

rodzice Lauren.
brat Lauren. 
 ------------------------------
Bohaterowie :)