środa, 20 lutego 2013
Prolog
Był deszczowy dzień a ja szłam powoli z wielką czerwoną parasolką w stronę domu. Jak na czerwiec, pogoda była okropna. Chwilę przystanęłam przed cmentarzem, z którym mam tyle złych wspomnień. Nie ruszyłam dużej, zardzewiałej bramy. Spóściłam głowę i skierowałam się smutna w stronę domu. Po paru minutach ukazał mi się wielki żółty blok z numerem 14. Weszłam do klatki "b" jak zwykle była otwarta, a później skierowałam się do mieszkania z numerem "1". Gdy otworzyłam drzwi zastałam moją mamę w fartuchu.
- Zjesz coś? - usłyszałam miły głos mamy zdejmując kurtkę.
- A co jest? - powiedziałam, nigdy nie byłam zbyt wybredna jeśli chodziło o jedzenie.
- Frytki.
- Zjem trochę. - mówiąc to byłam już w sypialni by odłożyć torbę. - Tata jest?
- Nie, będzie późno.
- Okey. - powiedziałam.
---------------------------------
Oto prolog,
To jest mój pierwszy blog, więc nie miejcie mi zazłe, że na przykład zrobiłam coś źle :) . W prologu pomagała mi kuzynka polecam też jej bloga : Niall Horan, moim życiem i One Direction? Tak poproszę ;_;
CZYTASZ? KOMENTUJ! :3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz