czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 1

     Powoli jadłam frytki. Od czasu śmierci Dallas nie jadłam durzo. Można by w sumie powidzieć, że nie jadłam wcale. Kiedy mój talerz był pósty, a uśmiech mojej mamy zaczął zalewać jej całą twarz, ruszyłam ku mojej sypialni. Kiedy siedziałąm już wygodnie na łóżku, zaczęłam wyciągać zeszyty i je uzupełniać. Co prawda został jeszcze tylko tydzień, ale lekcje niestety trzeba uzupełniać. Po paru minutach, usłyszałam dżwięk przekręcanego klucza. Oczywiście nie zamierzałam wychodzić z pokoju i rzucić się tacie na szyję jak zazwyczaj pokazują w filmach. Po chwili, odważyłam się wyjść z pokoju. Usiadłam obok niego.
- Tato, myślałeś może o moim wyjeździe? - spyatałąm nieśmiało
- Jakim wyjeździe?- burknął
- Moim. Mówiłam ci wczoraj chcę wyjechać w wakacje zwiedzać Londyn.- powidziałąm przyciszonym głosem.
- Nigdzie nie jedziesz.- rzucił stanowczo.
- Ale tato..- nie dokończyłam. Przeszkodził mi ból na policzku. Zwinęłąm się z krzesła i pobiegłam do pokoju. Kiedy zatrzasnęłam drzwi oparłam się o nie i skuliłam co wyglądało mnie więcej tak: 



Płakałam. I wtedy mnie olśniło. Z szafy wyciągnęłam durzą czerwoną walizkę, do której wkladałam poskładane w kostkę koszulki. Póżniej bluzy, spodnie, kosmetyki i ręczniki. Gotową walizkę włożyłam pod łóżko. Przeszłam pare kroków, nie było jej widać. otworzyłąm laptopa i od razyu wpisałam godziny odlotu samolotów na trasie Mullingar Londyn. Z pod materaca mojego łóżka wyciągnęłam kolorową skarpetkę w której trzymałam pieniądze. zawartość położyłąm ostrożnie na łóżku było tam 250 funtów. Z czego 100 wydam na samolot a 50 na taksówkę. Skarpetkę wraz z zawartością i paroma innymi rzeczami wlóżyłąm do plecaka i rozłożyłam komplet który chciałam założyć. Mój samolot był o 00:15. Na lotnisko idzie się pół godziny. Miałam nadzieję że mój plan nie zawiedzie...

----------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podoba, bardzo się starałam. Morze 1 kom? 

1 komentarz: