Leżałam na tej chłodnej podłodze. Rozglądałam się po ścianach. Olśniło mnie. Przecież ja świetnie wiedziałam gdzie jestem. To był ten dom. Ten w którym prawie umarłam. W tym samym, w którym wybuchł pożar. Po moich policzkach popłynęły, łzy na samo wspomnienie. Drzwi. Moje drzwi zaczęły się otwierać. Do pokoju wszedł ten większy facet z szklanką w ręku. Zaczął ściągać mi szmatę z ust.
- Pij to.- powiedział obojętnie na co ja odsunęłam się w miarę moich możliwości a usta zamknęłam tak, że wyglądały jak cienka kreska.
- Nie chcesz pić?- krzyknął i rozbił szklankę. Tylko szkoda, że o moją głowę.
Głowa piekła i to cholernie. Nie była już w tamtym pokoju. Byłam w... domu. Moim domu w Irlandii. Siedziałam w moim pokoju. Wyszłam. Pobiegłam do kuchni. Zamarłam. Z sufitu zwisało...ciało mojego ojca. Przewróciłam się. Zaczęłam się czołgać do drzwi. Nie mogłam ! Czołgałam się z całych sił, jednak coś mnie przyciągało. Obróciłam się. Zobaczyłam mamę. Odwróconą do mnie plecami. Wstałam, co o dziwo mi się udało. Podeszłam do niej.
- Mamo?- spytałam. Odwróciła się. Ona... nie miała twarzy! Zamiast niej był.... hmm ekran? Patrzyłam na niego. Widziałam wszystkie ciosy jakie ojciec zadał mi, mamie i Samowi (bratu). Zaczęłam biec w stronę drzwi. Otworzyłam je pośpiesznie i wpadłam na Harrego. Jego twarzy również nie było, zastępował ją ekran. Wyświetlało się na nim, moje okropne wspomnienie imprezy. Patrzyłam z łzami na ekran w którym się całował. Nagle zaczął podnosić lustro. Widziałam swoją twarz... a w sumie to jej brak. Widziałam Nialla w samochodzie. Pamiętałam to. To było w dniu kiedy wyjeżdżał do Londynu. Płakałam wtedy bardzo dużo. To wtedy straciłam swojego przyjaciela...
Byłam w samochodzie. Chwila! Znałam ten samochód. Tym samym Niall odwoził mnie do galerii. Otworzyłam szerzej oczy. Zobaczyłam Harrego za kierownicą i Nialla siedzącego obok mnie.
- Lauren? Dobrze się czujesz?- spytał Niall trzymając już moją dłoń.
- Gdzie jedziemy? - wyszeptałam. Moje gardło wciąż było wysuszone.
- Do szpitala.- powiedział Harry.
- Po co?
- Spójrz pod koc.- powiedział Niall spuszczając wzrok. Odkryłam go i zobaczyłam uda. A dokładniej uda całe w krwi. Szybko zakryłam ten przykry widok.
- Daleko jeszcze?- spytałam.
Po 5 minutach dojechaliśmy. Z samochodu do szpitala przeniósł mnie Harry, ale nie miałam siły, żeby protestować. Lekarz od razu dał mi znieczulenie. Zasnęłam...
-----------------------------------------------
Kurde, znowu mnie przyłapał na pisaniu :x No oczywiście, ja zdążyłam wyłączyć, ale mądra ja się przestraszyła i rzuciłam myszką ( nic się jej nie stało). Jak co to może mnie nie być następny tydzień ;P
Świnia, CZEKAĆ TYDZIEŃ?!
OdpowiedzUsuńCHAMSTWO W PAŃSTWIE!
a co do rozdziału to faaaaaajny :)
Super rozdział jak zwykle. :D
OdpowiedzUsuń