piątek, 15 marca 2013

`Rozdział 7

              Otworzyłam oczy i wyjęłam słuchawki z uszu. W moim pokoju unosił się zapach który drażnił moje nozdrza. Wyszłam z łóżka i pobiegłam ku drzwiom. Gdy je otworzyłam, odskoczyłam do tyłu. Zamiast czarnego dywanu był ogień. Wielkie czerwone języki zjadały meble, które były na korytarzu. Wyszłam z pokoju, chciałam uciec, ale przecież chłopacy może są jeszcze w swoich pokojach. Zaczęłam pukać w drzwi każdego pokoju który był blisko. Ogień tak mocno ranił moje nogi.  Upadłam. Najgorsze było to, że nie mogłam wstać. Coś leżało na moich nogach i mocno raniło uda. wyciągnęłam rękę. Wiecie jakie to uczucie? Jesteś tak cholernie blisko ale i tak za daleko. Moje palce muskał drewniane drzwi, a moje powieki zaczęły powoli opadać.   ~ Nie. - pomyślałam.

     Leżałam. Już nie byłam na rozpalonym korytarzu. Tera zleżałam na nieszczególnie wygodnym, szpitalnym łóżku. Rozejrzałam się po pokoju. Nie było w nim nikogo. Na stoliku leżał wazon z kwiatami- różami moimi ulubionymi i karteczką. Chwyciłam kawałek papieru i zaczęłam go czytać: 

     '' Przepraszam cię za noc. Czekamy aż się obudzisz :)
          sala nr. 9         
                                                                           Niall   "

Uśmiechnęłam się i wstałam, ale już po pierwszym kroku rozbolały mnie nogi. Spojrzałam na nie. Na udać było widać bandaże, a spod nich przeciekały dwie okrągłe plamy krwi. Mimo bólu ruszyłam ku drzwiom i zaczęłam iść korytarzem. Doszłam dość szybko pod salę nr.9 . Zapukałam cicho i weszłam. Zobaczyłam cztery znajome twarze. 
 - Cześć.- powiedziałm i uśmiechnęłam się.
- Cześć!- powiedzieli niemal jednogłośnie.
- Gdzie Niall?- spytałam i popatrzyłam na jego puste łóżko.
- Poszedł pogadać z pielęgniarkami. Chce coś zamówić z Nandos.- odpowiedział mi mulat.
- Co się wogule stało?
-  Jacyś idioci podpali salon i ogień się przeniósł.- zaczął opowiadać Liam.
- Gdyby nie Zayn, któremu w nocy się chciało pić to wszyscy byśmy spłonęli.- przejął temat Louis.
- Zadzwoniłem po straż pożarną i obudziłem chłopaków. Poszedłem do twojego pokoju, ale drzwi były zamknięte. 
- Ja w nocy lunatykuje, i bałam się że wyjdę z pokoju. -powiedziałam.
-W każdym razie sufit zaczął się trochę walić i deska spadł na ciebie kiedy już wyszłaś.
- Aha. Długo tu będziemy?- spytałam. 
- My nie bo szybko wyszliśmy, ale ty i Harry...- urwał Louis.
- Harry? - zdziwiłam się.
- On się jeszcze szarpał z drzwiami i poparzył się.- kiedy Zayn kończył mówić do pokoju wpadł Niall z paczką jedzenia z Nandos.
- Lauren!!!- krzyknął i od razu mnie przytulił.- Tak się ciesze że nic ci nie jest. A no i Paul był w sklepie i kupił ci to.- dodał i podał mi  czarne urządzenie.
- Och. Dlaczego mi to kupił?- spytałam zajęta już oglądaniem nowego blackberr'ego 
 - Twój się zniszczył, ale masz tą samą kartę SIM. Strażacy znaleźli go w łóżku.

--------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz