Dojechaliśmy do dużego budynku. Gdy weszliśmy do środka, jakiś facet koło 40- dziestki podszedł do nas.
- Możecie mi wyjaśnić kto to jest? - spytał szorstko.
- To Lauren, Paul. - powiedział Niall. Żałowałam, że ani ja ani Niall nie odgryzł się dobrą ripostą, ale wolałam nie podskakiwać i nie robić sobie wrogów. - Moja przyjaciółka. Będzie mogła wejść prawda?
- Mhmm. Tak. - mruknął po czym zaczęliśmy iść długim korytarzem, aż w końcu weszliśmy do obszernej sali w której przy białym tle czekali fotografowie.
- Do pierwszego zdjęcia ma iść Niall - powiedział jeden, na co mi się zrobiło przykro. Niall uśmiechał się do apratu a ja siedziałam na kanapie obok Zayn'a.
- Macie tu jakąś wodę? -spytałam się bruneta.
- Tak. Idź do tamtych drzwi- mówił po czym wskazał mi palcem drzwi. - wyjdź na korytarz i wejdź w pierwsze po lewej. Tam jest nasza garderoba i przekąski.
- Dzięki.- rzuciłam mu, i poderwałam się do góry. Z wejściem tam nie miałam problemu bo Zayn, powiedział mi wszystko szczegółowo. Kiedy stałam już przed stolikiem, na którym były wszystkie rodzaje napoi jakie istniały. Sięgnęłam po szklaną butelkę wody i ruszyłam ku drzwiom. Już chciałam chwytać klamkę, ale one się otworzyły. I niestety ten kto je otworzył miał za dużo siły, przez co dostałam w twarz i z wrażenia, padłam na tyłek. Nie mogłam liczyć na butelkę, ponieważ po uderzeniu o podłogę rozbiła się w mojej dłoni dając mi wielki ból.
- O boże, przepraszam. Nie chciałem. - zaczął przepraszać mnie Harry.
- Nie no nic się nie stało. - wybełkotałam, po czym zauważyłam już cieknącą krew.
- Krwawisz. Chodź.- powiedział i pociągnął mnie za nieskaleczoną dłoń, w stronę pokoju w którym odbywały się zdjęcia.
- Hej co się stało?- krzyknął blondyn i momentalnie znalazł się przy mnie.
- Stłukła mi się butelka.- mruknęłam. Dłoń bolała mnie okropnie, ale nie chciałam już tym martwić chłopaków.
- Weź idź po Kate. - powiedział opanowanym głosem brunet po czym Niall tylko skinął głową i poszedł.
- Kto to Kate? - spytałam.
- Pielęgniarka. Jeszcze raz cię przepraszam.
- Nie no nic nie szkodzi. Ja cię przepraszam, że przeze mnie masz całą zakrwawioną rękę.
Wtedy spojrzał na nią. Cały czas trzymał moją, przez co jego była całą w mojej krwi. Po jakiś 5 minutach, do pokoju weszła kobieta po 40- estce z apteczką. Razem usiadłyśmy przy małym stoliku w koncie. Kobieta powoli zaczęła wyciągać z mojej ręki kawałki szkła. Nic nie mówiła, ja też nie miałam ochoty na rozmowy. Po 15 minutach moja ręka była już zabandażowana, a po godzinie siedzieliśmy już w samochodzie.
-------------------------------------------------------------------
Ostatnio brakuje weny i komentarzy :/ / Zooś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz