Leżałam w jakimś pokoju. Zaczęłam się rozglądać. Był tu jeszcze jakiś facet w kitlu koło pięćdziesiątki. Spojrzał się na mnie i podszedł. Zaczął coś mówić:
- Lauren jak się czujesz? Coś cię boli?
- Nie.- powiedziałam.- Mogę już iść?
-Tak. - powiedział i podał mi kule.- Tak jakbyś się zachwiała po twoje rany... były dość głębokie.
Zeszłam z klozetki i przy pierwszym kroku się zachwiałam, ale nie upadłam dzięki kulom. Podeszłam w stronę drzwi. Wyszłam na korytarz, w którym siedział Harry. Czemu kurwa Harry? Dlaczego Niall? Oczywiście na mój widok brunet zerwał się z krzesła.
- Pomogę ci.- powiedział i pomógł mi dojść do krzesła.
- Gdzie Niall?
- Poszedł do samochodu po twoją torbę.- odpowiedział i wziął moją rękę na co ja od razu się odsunęłam. Nastała niezręczna cisza, którą przerwał brunet.
- Nie rozumiem.
- Czego?- spytałam.
- Nie wiedzieliśmy się tydzień. Ciebie porwali a ja odchodziłem od zmysłów. Bałem się, że cię już nigdy nie zobaczę. A teraz nawet nie mogę potrzymać twojej dłoni. Co się dzieje?
- Pamiętasz w ogóle cokolwiek z imprezy? Pamiętasz jak stałeś na tarasie i całowałeś... Nawet nie kto to był...
- Co? O czym ty mówisz? - spytał zdezorientowany. Niemalże w tym samym momencie podbiegł do mnie Niall podając mi mój bordowy plecaczek. Nic nie powiedział ponieważ mu przerwałam.
- zabierz mnie do domu, proszę...-powiedziałam. Blondyn pomógł mi dojść do samochodu który na szczęście był blisko. Przez całą drogę nic nie mówiliśmy. W końcu dojechaliśmy do dużego budynku. Niall ponownie mi pomógł. Zaprowadził mnie do mojego pokoju. Zaczęłam przeglądać torbę. Nie było w niej dużo rzeczy, ale w końcu trafiłam na to czego szukałam- telefon. Spojrzałam na wiadomości. Była z dzisiaj, a jej treść mną zatrzęsła: '' Przyjedź po nią o parku. Czeka na ławce. Trochę śpiąca.''. Czyli tak się dostałam do szpitala. Do pokoju wszedł Harry. Bez słowa usiadł koło mnie.
-Myślisz, że cię zdradziłem?-spytał.- To nie prawda. Ja... dużo wypiłem. I myślałem, że to ty.
- Harry... Ja...- zaniemówiłam. Spojrzałam w te zielone tęczówki. Teraz dopiero zobaczyłam, jak jego oczy były spuchnięte.
- Płakałem. Płakałem prawie codziennie. W końcu przyszedł ten SMS. Pojechaliśmy tam z Niallem. Ale kiedy zobaczyłem ciebie. Twoje nogi tak mocno krwawiły. Z jednej strony było mi przykro ale z drugiej... w końcu zobaczyłem twoją twarz. Żywą.- spojrzałam w jego oczy. I zrobiłam coś czego... nie da się opisać logicznie. Pocałowałam go. Dlaczego? Ja się kurwa pytam dlaczego? Wiecie co było najgorsze? Czułam... Tamto uczucie kiedy mnie pocałował po raz pierwszy. Kiedy przytuliłam się do niego pierwszy raz. Ciągle czułam ten piękny zapach lawendy w jego włosach.
21:53
Zmywałam z siebie pot. Czułam każdą kroplę ciepłej wody na swoim ciele. Teraz widziałam rany na moich udach. Kreska przy kresce. Wyglądało to okropnie. Kiedy wyszłam od razu obwiązałam je bandażem. Z głową było lepiej, ponieważ bandaż był niepotrzebny. Ubrałam czystą piżamę. i Położyłam się so ciepłego łóżka. Nie zasnęłam. Mój telefon zaczął wibrować. na wyświetlaczy pojawił się numer którego nie znałam.
- Halo?- spytałam.
- Lauren? Musisz mi pomóc.- powiedziała kobieta.
- Mama? Gdzie jesteś? czemu nie dzwonisz z swojego telefonu?- spytałam.
- Ja... zabiłam tatę...
--------------------------------------------
I co? Podoba się? Wyszedł trochę dłuższy. Proszę głosujcie w ankiecie.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
e?! DZISIAJ MA BYĆ JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ! -.-
OdpowiedzUsuńSorry że nie komentowałam prędzej,ale Ola nie dała mi linku. -.-
OdpowiedzUsuńA co do rozdziałów ostatnich MEGA *.*
OMG! Co tu się dzieję?! Rozdział super!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń