niedziela, 7 lipca 2013

` Epilog

 Stałem przed trumną. Patrzyłem na jej blade policzki. Nie były zaczerwienione tak jak kiedyś. Niestety. Poczułem rękę na moim ramieniu. 
- Harry, zaraz zacznie się msza. Usiądziesz?- spytała cicho mama Lauren. Kiwnąłem głową i zająłem miejsce obok w pierwszej ławce obok Niall'a. Oboje byliśmy ubrani w czarne garnitury i koszule. Po kościele rozległy się dzwonki. Ksiądz zajął miejsce przy mównicy. 
                   ***
  Siedziałem w samolocie. Mimo iż moje powieki zamykały się domagając się snu trzymałem je sztywno. Chłonąłem każde starannie zapisane słowo, przez Lauren. W jej zaszycie można było znaleźć wszystko. Ból, wiara, przyjaźń i chyba najważniejsze. Miłość. 
- Harry zapnij pasy lądujemy.- powiedział zaspany Niall siedzący tuż obok mnie.
- Mhmm... już.- odpowiedziałem mu kończąc stronę i wziąłem się za zapinanie pasów. 
  Chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Były otwarte. Zayn i Liam jeszcze oglądali jakiś film w salonie. Pokierowałem się do pokoju o którym myślałem już w samolocie. Otworzyłęm białe, drewniane drzwi i położyłem się na łóżko. Moje nozdrza poczuły miły zapach jej skóry. 
- Jesteś tu.- wyszeptałem.- Czuję to...
__________________________________________
  A więc jest to oficjalny koniec :)) 
Czułam że czegoś brakuje i to właśnie to coś. Dzięki za wszystko kochani...

piątek, 5 kwietnia 2013

` Rozdział 22

      * Perspektywa Harrego *
  
  13:46 
   Siedziałem na tym przeklętym korytarzu, pod salą w której operowano Lauren. Wciąż miałem przed oczami widok roztrzaskanego laptopa i jej leżącej obok niego. Już w karetce dowiedziałem się co się stało. Tętniak. Był z nią od urodzenia i dopiero teraz pękł. Sam i Brit byli w drodze, tak jak Niall. Oczywiście koncert został odwołany. Trzymałem głowę w dłoniach. 
- Harry? Co jest?- spytał Sam.- Operacja się skończyła?
- Nie.- powiedziałem z łzami w oczach. Byłem w rozsypce. Miałem ochotę się teraz do niej przytulić. Poczuć jej ciepło. Sam i Brit usiedli koło mnie na krzesłach. Po chwili wyszedł lekarz. Od razu podskoczyłem, tak samo jak Sam.
- Co z nią?- spytałem pośpiesznie. Milczał.
- Co z nią?!- krzyczałem już na głos. Łzy zaczęły ciec po moich policzkach.
- Nie jest dobrze.- wymamrotał.- Jej mózg i serce pracują, ale puls jest słaby. Nie ma szans na przeżycie. 
  Padłem na krzesło. Osoba którą... kochałem, nie ma szans na przeżycie.
- Czy ja... mogę ją zobaczyć?- spytałem.
- Tak.- powiedział i otworzył drzwi pomieszczenia w którym leżała blada dziewczyna z kroplówką i tą maszyną, która mierzyła bicie serca. Ta linia była prawie pozioma. Prawie. Wziąłem ją za rękę. Była chłodna. Nie zimna chłodna.  
- Przeżyj. Proszę cię...- powiedziałem nie zwracając uwagi na Sama i Brit. 
  Siedziałem przy niej. Sam i Brit musieli już pójść. Jej bicie serca nie zmieniło się. Przybliżyłem się do niej i pocałowałem ją w policzek. Siedziałem jeszcze chwilę. Nagle jej ''kreska życia'' wzrosła. 

I to niebezpiecznie szybko. W jednej sekundzie jej oczy były szeroko otwarte. Nie słyszałem nic oprócz swojego krzyku. Lekarze szybko się zjawili. Zaczęto ją razić prądem. To nie pomogło. Linia była już pozioma. Chciałem nie wiedzieć co to znaczy... Jednak wiedziałem...
    
   20:23
  
     Siedziałem na łóżku w domu Sama. Moja walizka była gotowa, żeby wyjechać. Chciałem polecieć po garnitur. Będzie trzeba pomóc w... no tak pogrzebie. Niall był teraz jeszcze w szpitalu. Do pokoju wszedł Sam z czymś w ręku.
- Współczuję ci...-zaczął.- Wież, Lauren zapisywała swoje myśli w pamiętniku i myślę powinieneś przeczytać jej wpisy od kiedy przyjechała do Londynu po raz pierwszy.
 - Dzięki.- powiedziałem i wziąłem granatowy zeszyt w kratę po czym wyszedł. Zacząłem czytać wpis z dnia w którym przyleciała do Londynu. Później zobaczyłem wpis z imprezy, który mnie zabolał: 
  ''  Harry mnie zdradził. To bolało. W jednej chwili jestem sobie wesoła na imprezie w w drugiej... patrzę na taras a tam on... To bolesne zawieść się na tych zielonych tęczówkach i lawendowych włosach. Może to za wczenie?''
    Po 20 minutach czytania trafiłem na najnowszy wpis:
'' Odwiedziliśmy moją mamę. W areszcie... Było mi szkoda że Harry musiał ją poznawać w takich okolicznościach. Co do Harrego... Przedstawił się jako mój chłopak. Czy nim był? Nie wiem... Wiem jedno: Nie chcę go stracić. ''
-------------------------------------------------------------------
A więc to chyba ostatni rozdział . Ten czas, jaki spędziłam pisząc! Był niesamowity! Bardzo dziękuję za 528 wyświetleń! Bardzo duże dla  mnie znaczą! A teraz taka mała niespodzianka. Nie kończę pisać niedługo powstanie mój nowy blog. Jutro albo po jutrze wstawię w formie rozdziału link i krótki opis. '' Każda historia się kiedyś kończy''

czwartek, 4 kwietnia 2013

` Rozdział 21

        Chyba dopiero teraz potrafiłam docenić wartość każdej minuty i sekundy. Leciały nieubłaganie. Wracałam z Harrym do mieszkania moich rodziców. Jutro rozprawa i miałam mamie przynieść coś świeżego i galowego. Po 2015 minutach doszliśmy do bloku, w którym kiedyś mieszkali. Policja, a konkretnie tamten gość, użyczył mi ten klucz.  To było naprawdę miłe, ale gdyby nie Harry to kopnął by mnie w dupę. Weszliśmy do sypialni.
- Przynieść ci jakąś torbę, siatkę?- spytał Harry.
- Tak. Torba powinna być w moim pokoju pod łóżkiem.- odpowiedziałam mu i zaczęłam wyjmować w szafy zestaw, który uważałam za stosowny. 
- Masz już torbę?- krzyknęłam do Harrego.
- Tak.- powiedział i szedł już do mnie z czerwoną torbą w ręku.
- Dzięki.- odpowiedziałam i zaczęłam wkładać ciuchy do torby. Później zanieśliśmy torbę policjantowi którą ją przeszukał czy czegoś tam nie ma.

   Następnego dnia...
   Po rozprawie.

       Wiecie jakie to uczucie, kiedy widzisz swoją własną matkę na takiej rozprawie i to jeszcze winną? To okropne uczucie! Siedziałam na ławce, cała zalana łzami. Obok siedział Harry. Przytulał mnie i nic nie mówił. W mojej głowie ciągle słyszałam głos sędziego: '' Rada jest jednogłośna, aby Connie Dale odbyła 6 lat w więzieniu''. Oczywiście będę mogła ją odwiedzać, ale to nie to samo. 
- Lauren idziemy?- spytał w końcu brunet.
- Możemy iść.- odpowiedziałam obojętnie. Chwycił mnie za rękę i razem wyszliśmy.
- Będę musiał dziś wrócić do Londynu.- powiedział po długiej ciszy.
- Co?
- Paul dzwonił. Dziś mamy koncert w Londynie, kompletnie o nim zapomniałem. Wrócisz ze mną?
- Ja nie mogę.- odpowiedziałam.- Nie chcę zostawić mamy. W więzieniu. Samej.
- Lauren proszę.- powiedział.- Nic cię nie przekona?
- Nic.
   Kiedy weszliśmy do domu Sama i Brit, jeszcze ich nie było. Mieli coś po rozprawie załatwić. Harry zaczął się pakować a ja zaczęłam robić sobie kawę. Mój telefon zawibrował. Na wyświetlaczy pojawił się napis '' Niall calling''. Szybko odebrałam.
- Lauren! Byłaś już w internecie?- spytał szybko.
- Nie. Co się dzieje?- spytałam zaniepokojona.
- Wejdź na jakikolwiek portal plotkarki. Jest artykuł o twojej mamie... i o tobie.- powiedział jednak przy końcówce przyciszył głos.
- Dzięki.- rzuciłam mu i się pożegnałam. Otworzyłam laptopa i szybko wpisałam w google swoje imię i nazwisko. Spojrzałam na artykuł od którego do oczy napłynęło mi mnóstwo łez. Skąd prasa znała takie szczegóły? Skąd oni wiedzą na ile lat skazali moją mamę. Spojrzałam na ostatnie zdanie artykułu: ''(...) myślała, że jak wyjedzie to zostawi problemy w domu. Z przykrością stwierdzamy, iż Lauren zachowała się strasznie egoistycznie. Teraz pewnie już planuje swój powrót do Londynu'' . Poczułam pulsującą krew w moich żyłach. Głowa zaczęła mnie tak mocno boleć. Laptop osunął się z moich kolan i upadł na ziemię podobnie jak moje ciało...

---------------------------------------------------
Jeden z ostatnich rozdziałów. Planuję drugiego bloga i na tego brakuje mi coś weny :/  Mam nadzieję że też się spodoba :)
CZYTASZ= KOMENTUJESZ

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

` Rozdział 20

 13:13
  
    Jakieś 10 minut temu dzwoniłam do Fanny. Jej reakcja również mnie zaskoczyła. Teraz była u babci w szpitalu i nie mogła mnie pocieszyć osobiście, ale gdyby mogła na pewno by to zrobiła. Razem z Harrym mieliśmy iść odwiedzić moją mamę... w areszcie. Nie było mi wstyd, że Harry ją pozna w takim miejscu. Bylo mi smutno. 
- To co idziemy?-spytał.
- Tak. Jesteś pewny, że tego chcesz?- spytałam.
- Pewnie. Czy ona mówi po angielsku?
- Jest angielką z pochodzenia.-odpowiedziałam i wyszliśmy z mieszkania. Oczywiście teraz założyłam jeszcze czapkę ''skarpetkę'' i okulary. Szliśmy za rękę po ulicach Mullingar. Areszt nie był daleko i po 25 minutach byliśmy już w dużym budynku. 
- W czym mogę pomóc?- spytał mundurowy za ladą.
- Ja chciałam kogoś odwiedzić.- powiedziałam ciągle w okularach i wątpiłam, że ten gość mnie poznał.
- Kogo?
- Connie Dale.- powiedziałam.
- Wczoraj był tu pański brat. Dość dużo czasu.- odpowiedział wahając się. 
- Proszę pana, nie widziałam mojej mamy od miesiąca. - zaczęłam.- Wiem tylko tyle, ile mi powiedziała gdy stąd zadzwoniła. 
  Wtem Harry zaczął zdejmować swoje okulary.
- Proszę pana, mojej dziewczynie bardzo zależy.- włączył się brunet. Chwila co? Mojej dziewczynie? Właśnie. Czy my byliśmy parą?
- Panie Styles, takie są procedury.-  powiedział.- Czy mógłbym autograf dla córki?
  Myślałam, ze padnę. 
- Tak oczywiście. Jak ma na imię?- spytał Harry.
- Devin.- odparł facet a Harry zaczął pisać na kartce pozdrowienia. Ten mundurowy westchnął.- Na 30 minut i nikt nie ma o tym wiedzieć. Zaczekajcie tu.
  Myślałam że padnę z szczęścia. Po 15 minutach wrócił.
- Chodźcie za mną.- powiedział. Szliśmy jakimś wąskim korytarzem, aż doszliśmy do dużych metalowych drzwi z 4 zamkami. Gość zaczął otwierać. Razem z Harrym weszliśmy do pomieszczenia z obdrapanymi ścianami. W samym środku zobaczyłam kobietę w potarganych włosach i podkrążonych oczach. Moja mama wygląda zupełnie inaczej. Jej włosy są zawsze ułożone. Podeszła do mnie i mnie przytuliła. To było takie same.
- Kochanie tak się ciesze, że przyszłaś.- powiedziała.
-Tęskniłam za tobą.
- Kto z tobą przyszedł?- spytała i popatrzyła na Harrego.
- To jest Harry. Mój Chłopak.- powiedziałam. Bo co miałam powiedzieć? To jest Harry, przyleciał nie wiem po co i mówi, że jesteśmy parą , choć ja nie jestem pewna? Mama uściskała chłopaka  i usiedliśmy przy stoliku.

------------------------------------------------------------------------

 Oto i 20 rozdział! Zaciesz. Niestety moja kuzynka do mnie nie przyjechała :'( Wiedzieliście że  dziś trzeba do kościoła iść? WoW 2 rozdziały w jeden dzień. mam nadzieję że się podobają :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

` Rozdział 19

       Otworzyłam lekko powieki. Rozejrzałam się po pokoju. Czy ja mam halucynacje? Zamrugałam parę razy, jednak postać śpiącego bruneta w lokach nie zniknęła. Co on tu robi? Nie ważne. Wzięłam telefon i najciszej jak umiałam wyszłam z pokoju. Poszłam do saloniku w którym Brit piła kawę.
- Dzień dobry.- powiedziała z wielkim uśmiechem.
- Cześć. Czy w moim pokoju jest Harry Styles? 
- Tak. Przyleciał w nocy. Nie masz za złe, że spał z tobą?- spytała.
- Nie. Gdzie Sam?
- Poszedł do pracy, ja też już wychodzę.- powiedziała i dała mi buziaka w policzek. - Jeśli będziesz chciała wyjść klucze są w szafce nad piekarnikiem w kuchni.
- Jasne, cześć.- powiedziałam i zrobiłam sobie kawę. Spojrzałam na wyświetlacz miałam 2 nieprzeczytane wiadomości. Spojrzałam na pierwszą była od Nialla: '' Harry wyjechał. Nie wiem gdzie, ale naprawdę nic mu nie powiedziałem. Zadzwoń jeśli przyjedzie OK?''
 Spojrzałam na drugą. Była od Fanny: '' Kup gazetę. Szybko!!!!''. O co jej chodzi? Powoli zaczęłam otwierać drzwi pokoju w którym miałam walizkę. Na szczęście Harry się nie obudził. Wzięłam mój ciepły sweter i jeansy. Zgarnęłam klucze i wyszłam. W kieszeni miałam 3 funty, tyle chyba wystarczy. Szłam rytmicznym krokiem i starałam się trzymać ten sztuczny uśmiech na twarzy. Ludzie patrzyli się na mnie jakoś dziwnie. Doszłam do kiosku w którym była uśmiechnięta kobieta.
- Poproszę gazetę.- powiedziałam a jej uśmiech momentalnie znikł. Podała mi makulaturę w milczeniu a ja jej podałam 3 funty które miałam. Spojrzałam na pierwszą stronę. Zamarłam. To się nie dzieje! Nie! Zaczęłam biec w stronę domu. Kiedy dobiegłam zaczęłam wkładać klucz. Nie mogłam trafić w dziurkę. W końcu dostałam się do mieszkania. Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam czytać nagłówek. Moje łzy zaczęły ciec. Cały eyeliner i tusz zaczął lać się po moich policzkach. 
- Lauren? Co się stało?- spytał Harry i momentalnie usiadł koło mnie. Widocznie musiałam go obudzić. Nie odpowiedziałam mu, natomiast on podniósł z podłogi gazetę z nagłówkiem: ''Z pozoru kochająca rodzina. Matka zabiła ojca!''
- Co to?-spytał.- To prawda?
 Nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Bo jak? 
- Lauren to prawda?- nalegał.
- Tak, Harry.- powiedziałam szeptem. Nie skrzyczał mnie. Nawet nie wyszedł. Po prostu mnie przytulił. Zaczęłam się wtulać w niego. Był taki ciepły.
- Boję się.- szepnęłam. Odsunął się ode mnie trochę i spojrzał mi w oczy.
- Nie bój się jestem przy tobie.- powiedział troskliwie i zaczął mnie całować. 
-----------------------------------------------------
Krótki wiem. Ale być może dodam jeszcze dziś nowy bo nie ma rodziców w domu i kuzynka do mnie przyjeżdża i by mi pomogła napisać. Wesołych Świąt tak na marginesie! I Smacznego Alleluja ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

sobota, 30 marca 2013

` Rozdział 18

   Rano
   10:45
     
     Pakowałam rzeczy do walizki. Nie dbałam, żeby były ładnie złożone. Chciałam jak najszybciej  znaleźć się w Mullingar, przy mamie. W mojej głowie cały czas krążył jej głos. Walizka była już prawie pełna. Rozejrzałam się po pokoju. Nie było w nim już nic mojego. Zaczęłam się zataczać w stronę drzwi. Do pokoju wpadł Niall.
- Co robisz?- spytał zaskoczony.
- Ja muszę wyjechać. Do Mullingar. 
- Ale, Harry powiedział że jest OK. Co się stało?- spytał i zamknął za sobą drzwi.
- Jest w porządku. Zresztą nie chodzi o Harrego. - powiedziałam.
- To o co? zawsze byłaś ze mną szczera czemu teraz nie jesteś?-spytał. Usiadłam na łóżku a Niall obok mnie.
- Chodzi o to że...- jąkałam.- Ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Od początku.- poradził. Westchnęłam.
- Mama zabiła mojego ojca.
- Co?- spytał. Po moich policzkach popłynęły łzy.
- Tata nas bił.- szepnęłam a Niall mnie przytulił. 
- Nie płacz.- powiedział tym troskliwym głosem.- Mam pojechać z tobą?
- Nie. Ale nie mów nikomu. Póki co wiesz tylko ty, ja i pewnie Sam.
  

   11:13

   Czekałam na odprawę. Niall podwiózł mnie na lotnisko i powiedział że nikomu nie powie. Oczywiście chłopakom wciśnie kit, że musiałam wrócić na urodziny mamy do Mullingar, i że za tydzień wrócę. Wkrótce siedziałam już na fotelu w samolocie. A z braku snu w nocy, zasnęłam.
    Obudziła mnie stewardesa, mówiąca, że samolot jest już w Mullingar. Wzięłam swój bagaż i poszłam w stronę bloku 14 klatki ''b'' i mieszkania ''1''. Na szczęście nie był aż tak daleko i po 20 minutach byłam już przed drzwiami. Zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt nie otworzył. Nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Wzięłam walizkę i ruszyłam w stronę bloku Sama. Po 5 minutach doszłam do dużego żółtego bloku. Drzwi otworzyła mi Brit- dziewczyna Sama.
- Cześć Lauren! - powiedziała i niemalże wciągnęła mnie do środka.     Brit była bardzo ładna. Jej długie blond włosy były związane w kitka. Miała na sobie turkusowy dres i białą koszulkę w czarne paski na krótki rękaw. 

 - Hej. Gdzie Sam?- spytałam.
- Poszedł do aresztu. Na widzenie z twoją mamą.- powiedziała i posmutniałą trochę.
- Kiedy wróci?
- Niedługo.- odpowiedziała.- Zjesz coś?
- Jasne.- powiedziałam. Zjadłyśmy ciasteczka i wypiłyśmy kawę która była PYSZNA! Po krótkiej rozmowie usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi.
- Jestem.- krzyknął z przedpokoju Sam.
- Cześć braciszku.- powiedziałam.
- Lauren?- zdziwił się i momentalnie był już w kuchni.- Miło że przyjechałaś. Rozmawialiśmy później czego się dowiedział. A mianowicie: mama nie chciało go zabić. To był wypadek. Po prostu dowiedział się gdzie jestem i mama chciała go zatrzymać, ale źle trafiła szklaną co spowodowało natychmiastową śmierć. Rozmawialiśmy później przez cały wieczór o wszystkim i o niczym. Poszłam się później wykąpać a Brit przygotowała mi pokój. Ich mieszkanie było o wiele większe niż rodziców. Czysta weszłam do... Kawowego pokoju o białych panelach, na które do mojej głowy napłynęły wspomnienia. Głównie z Harrym. Tęskniłam za nim. 

----------------------------------------------------
Krótki jak zwykle. Dopisałabym coś jeszcze ale trzeba upiec ciasta na święta. Jeszcze tylko sernik ^^. Podoba się?
CZYTASZ= KOMENTUJESZ

czwartek, 28 marca 2013

` Rozdział 17

     Leżałam w jakimś pokoju. Zaczęłam się rozglądać. Był tu jeszcze jakiś facet w kitlu koło pięćdziesiątki. Spojrzał się na mnie i podszedł. Zaczął coś mówić:
- Lauren jak się czujesz? Coś cię boli?
-  Nie.- powiedziałam.- Mogę już iść?
-Tak. - powiedział i podał mi kule.- Tak jakbyś się zachwiała po twoje rany... były dość głębokie.
  Zeszłam z klozetki i przy pierwszym kroku się zachwiałam, ale nie upadłam dzięki kulom. Podeszłam w stronę drzwi. Wyszłam na korytarz, w którym siedział Harry. Czemu kurwa Harry? Dlaczego Niall? Oczywiście na mój widok brunet zerwał się z krzesła.
- Pomogę ci.- powiedział i pomógł mi dojść do krzesła.
- Gdzie Niall?
- Poszedł do samochodu po twoją torbę.- odpowiedział i wziął moją rękę na co ja od razu się odsunęłam. Nastała niezręczna cisza, którą przerwał brunet.
- Nie rozumiem. 
- Czego?- spytałam.
- Nie wiedzieliśmy się tydzień. Ciebie porwali a ja odchodziłem od zmysłów. Bałem się, że cię już nigdy nie zobaczę. A teraz nawet nie mogę potrzymać twojej dłoni. Co się dzieje?
- Pamiętasz w ogóle cokolwiek z imprezy? Pamiętasz jak stałeś na tarasie i całowałeś... Nawet nie kto to był...
- Co? O czym ty mówisz? - spytał zdezorientowany. Niemalże w tym samym momencie podbiegł do mnie Niall podając mi mój bordowy plecaczek. Nic nie powiedział ponieważ mu przerwałam.
- zabierz mnie do domu, proszę...-powiedziałam.  Blondyn pomógł mi dojść do samochodu który na szczęście był blisko. Przez całą drogę nic nie mówiliśmy. W końcu dojechaliśmy do dużego budynku. Niall ponownie mi pomógł. Zaprowadził mnie do mojego pokoju. Zaczęłam przeglądać torbę. Nie było w niej dużo rzeczy, ale  w końcu trafiłam na to czego szukałam- telefon. Spojrzałam na wiadomości. Była z dzisiaj, a jej treść mną zatrzęsła: '' Przyjedź po nią o parku. Czeka na ławce. Trochę śpiąca.''. Czyli tak się dostałam do szpitala. Do pokoju wszedł Harry. Bez słowa usiadł koło mnie.
-Myślisz, że cię zdradziłem?-spytał.- To nie prawda. Ja... dużo wypiłem. I myślałem, że to ty.
- Harry... Ja...- zaniemówiłam. Spojrzałam w te zielone tęczówki. Teraz dopiero zobaczyłam, jak jego oczy były spuchnięte.
- Płakałem. Płakałem prawie codziennie. W końcu przyszedł ten SMS. Pojechaliśmy tam z Niallem. Ale kiedy zobaczyłem ciebie. Twoje nogi tak mocno krwawiły. Z jednej strony było mi przykro ale z drugiej... w końcu zobaczyłem twoją twarz. Żywą.- spojrzałam w jego oczy. I zrobiłam coś czego... nie da się opisać logicznie. Pocałowałam go. Dlaczego? Ja się kurwa pytam dlaczego? Wiecie co było najgorsze? Czułam... Tamto uczucie kiedy mnie pocałował po raz pierwszy. Kiedy przytuliłam się do niego pierwszy raz. Ciągle czułam ten piękny zapach lawendy w jego włosach. 

    21:53

     Zmywałam z siebie pot. Czułam każdą kroplę ciepłej wody na swoim ciele. Teraz widziałam rany na moich udach. Kreska przy kresce. Wyglądało to okropnie. Kiedy wyszłam od razu obwiązałam je bandażem. Z głową było lepiej, ponieważ bandaż był niepotrzebny. Ubrałam czystą piżamę. i Położyłam się so ciepłego łóżka. Nie zasnęłam. Mój telefon zaczął wibrować. na wyświetlaczy pojawił się numer którego nie znałam.
- Halo?- spytałam.
- Lauren? Musisz mi pomóc.- powiedziała kobieta.
- Mama? Gdzie jesteś? czemu nie dzwonisz z swojego telefonu?- spytałam.
- Ja... zabiłam tatę...

--------------------------------------------
I co? Podoba się?  Wyszedł trochę dłuższy. Proszę głosujcie w ankiecie. 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 27 marca 2013

` Rozdział 16

    Leżałam na tej chłodnej podłodze. Rozglądałam się po ścianach. Olśniło mnie. Przecież ja świetnie wiedziałam gdzie jestem. To był ten dom. Ten w którym prawie umarłam. W tym samym, w którym wybuchł pożar. Po moich policzkach popłynęły, łzy na samo wspomnienie. Drzwi. Moje drzwi zaczęły się otwierać. Do pokoju wszedł ten większy facet z szklanką w ręku. Zaczął ściągać mi szmatę z ust. 
- Pij to.- powiedział obojętnie na co ja odsunęłam się w miarę moich możliwości a usta zamknęłam tak, że wyglądały jak cienka kreska.
- Nie chcesz pić?- krzyknął i rozbił szklankę. Tylko szkoda, że o moją głowę.
    Głowa piekła i to cholernie. Nie była już w tamtym pokoju. Byłam w... domu. Moim domu w Irlandii. Siedziałam w moim pokoju. Wyszłam. Pobiegłam do kuchni. Zamarłam. Z sufitu zwisało...ciało mojego ojca. Przewróciłam się. Zaczęłam się czołgać do drzwi. Nie mogłam ! Czołgałam się z całych sił, jednak coś mnie przyciągało. Obróciłam się. Zobaczyłam mamę. Odwróconą do mnie plecami. Wstałam, co o dziwo mi się udało. Podeszłam do niej.
- Mamo?- spytałam. Odwróciła się. Ona... nie miała twarzy! Zamiast niej był.... hmm ekran? Patrzyłam na niego. Widziałam wszystkie ciosy jakie ojciec zadał mi, mamie i Samowi (bratu). Zaczęłam biec w stronę drzwi. Otworzyłam je pośpiesznie i wpadłam na Harrego. Jego twarzy również nie było, zastępował ją ekran. Wyświetlało się na nim, moje okropne wspomnienie imprezy. Patrzyłam z łzami na ekran w którym się całował. Nagle zaczął podnosić lustro. Widziałam swoją twarz... a w sumie to jej brak. Widziałam Nialla w samochodzie. Pamiętałam to. To było w dniu kiedy wyjeżdżał do Londynu. Płakałam wtedy bardzo dużo. To wtedy straciłam swojego przyjaciela...
  Byłam w samochodzie. Chwila! Znałam ten samochód. Tym samym Niall odwoził mnie do galerii. Otworzyłam szerzej oczy. Zobaczyłam Harrego za kierownicą i Nialla siedzącego obok mnie. 
- Lauren? Dobrze się czujesz?- spytał Niall trzymając już moją dłoń.
- Gdzie jedziemy? - wyszeptałam. Moje gardło wciąż było wysuszone.
- Do szpitala.- powiedział Harry.
- Po co?
- Spójrz pod koc.- powiedział Niall spuszczając wzrok. Odkryłam go i zobaczyłam uda. A dokładniej uda całe w krwi. Szybko zakryłam ten przykry widok.
- Daleko jeszcze?- spytałam.
Po 5 minutach dojechaliśmy. Z samochodu do szpitala przeniósł mnie Harry, ale nie miałam siły, żeby protestować. Lekarz od razu dał mi znieczulenie. Zasnęłam...

-----------------------------------------------
Kurde, znowu mnie przyłapał na pisaniu :x No oczywiście, ja zdążyłam wyłączyć, ale mądra ja się przestraszyła i rzuciłam myszką ( nic się jej nie stało). Jak co to może mnie nie być następny tydzień ;P


wtorek, 26 marca 2013

` Rozdział 15

       Otworzyłam powoli oczy. Rozejrzałam się. Nie byłam już na lotnisku. Byłam w jakimś dziwnie znajomym miejscu. Ciemność. Wszędzie było ciemno. Jedyne światło jakie było w tym pokoju dochodziło z szpary w drzwiach. Pokój nie miał żadnych mebli. Drzwi zaczęły się otwierać. Do pokoju wszedł facet o masywnej posturze. 
- I co Emily, jak ci się podoba?- spytał z uśmieszkiem. Chwila co? Emily? Ja przecież mam na imię Lauren. Próbowałam otworzyć buzię, ale coś w niej było.
- Ach, no tak, przecież ty nic nie powiesz.- zaśmiał się, po czym usiadł blisko mnie. Zaczął zdejmować opaskę, która ciązyła mi na ustach i w jej wnętrzu.
- Powiesz coś, czy mam to znowu włożyć?
  Odkaszlnęłam, i wzięłam duży haust powietrza. 
- Lauren.- wyszeptałam.
- Co?- spytał marszcząc brwi.
- Mam na imię Lauren.
- Takie kity możesz wciskać komuś innemu.
- Mówię prawd...- nie skończyłam ponieważ zaczął mi to coś znowu zakładać.
- Myślisz, że nie wiem jak cię rozpoznać?- spytał i zaczął mi zdejmować trampka i oglądać kostkę.
- Co? Gdzie to jest?- krzyczał. Wykręcał moją kostkę pod takim kątem, że dziwiłam się że się nie złamała. Zamarł. Wstał i wyszedł z pokoju bez słowa. Było mi chłodno. Zwłaszcza w nogę, ponieważ ten gość nie założył mi buta. Zaczęłam się rozglądać po pokoju. Przecież znałam go. Tylko skąd? Drzwi pokoju zaczęły się otwierać.    Do pomieszczenia wszedł mężczyzna o mniejszej masywności ciała, niż ten co wszedł na początku. Miał w ręku, coś.. chyba koc. Wziął mojego trampka i zaczął mi go ubierać. Odkrył mi tą szmatę z ust.
- Kim jesteś?- spytał się facet oschle. 
- Mam na imię Lauren.- powiedziałam.- Myślałeś, że kim?
- Jesteś naprawdę bardzo podobna do jednej bogatej dziewczyny.
- Czyli mnie wypuścicie?- spytałam z nadzieją. Jednak on nie odpowiedział. Po prostu wstał i wyszedł. Do moich oczy napłynęło tysiące łez. Czyli mam tu spędzić całe życie?
--------------------------------------------------------
Głupi koniec, wiem :/

poniedziałek, 25 marca 2013

` Rozdział 14

      Przebijałam się przez ludzi. Niektórzy byli zbyt zalani, żeby coś powiedzieć natomiast inni rzucali wyzwiskami. W końcu się potknęłam i wpadłam na kogoś. Na szczęście tym kimś był Niall.
- Co się stało?- spytał wbijając oczy w moją twarz.
- Nic.
- Widziałaś jak wyglądasz?- spytał. Wtuliłam się w niego. Chciałam czuć czyjąś bliskość przy mnie. - Lauren co się stało?
- Harry całował jakąś dziewczynę.- powiedziałam z płaczem. Nic nie powiedział, tylko mocniej mnie przytulił.
- Chciałem ci powiedzieć, że Fanny pojechała do domu. Rozbolał ją brzuch. Za dużo alkoholu.
-  Ja też już jadę. - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Zamówić ci taksówkę?- spytał.
- Dam sobie radę.- powiedziałam i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi.  Miałam tyle ''szczęścia'' że paparazzi cały czas tam byli. Taksówka podjechała jakieś 10 minut później. Kiedy usiadłam zobaczyłam w lusterko jak opłakany był mój wygląd. 
  Po  30 minutach byłam już w domu. Poszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Ubrania, buty i biżuterie rzuciłam w kąt. Woda była przyjemnie ciepła. Ciecz lała się z moich długich włosów i przenosiła na ciało. Płakałam. Nawet tu nie potrafiłam pokonać potoku łez. Zakręciłam wodę. Rozczesałam włosy, które sprawiały opór. Po jakiś  15 minutach wyszłam z łazienki. Nie chciałam spać w swoim łóżku. O nie... Zamknęłam drzwi pokoju i weszłam do drugiego pokoju pod kołdrę Horana. Czułam miły zapach jego ciała i żelków ( Haribo). Zasnęłam.
     Obudziły mnie ciężkie kroki, które dobiegały z dołu. Towarzyszyły temu krzyki. Drzwi pokoju się otworzyły. 
- Lauren? - spytał i podszedł chwiejnym krokiem Niall.
- Mogę tu dziś spać?- spytałam. Czułam, że płakałam moje policzki były znowu mokre.
- No jasne. Czyli ja mam iść do ciebie?
- Jak chcesz.- powiedziałam i odwróciłam się w drugą stronę. Poczułam, że Niall kładzie się obok mnie. Zasnęłam.
    Obudziłam się. Blondyna już nie było. Wyszłam z pokoju. Było bardzo cicho. Zeszłam do kuchni w której znalazłam kartkę z napisem '' Ważna prawa. Będziemy o 15:00. Pozdrów Fanny od nas. Masz tu jeszcze pieniądze na dojazd na lotnisko. Kup mi żelki''. Pod kartką leżało jakieś 50 funtów.  Wzięłam pieniądze i poszłam do swojego pokoju. Ubrałam uroczą spódniczkę i dżinsową kurtkę. Spojrzałam na godzinę na telefonie. Była 10:30, a samolot Fann był o 11:15. Zadzwoniłam szybko po taksówkę. Samochód był pod domem 5 minut później. 
    
      10:59
   Lotnisko
  
     Wbiegłam szybko do budynku. Z daleka widziałam Fanny. Podbiegłam do niej, i oczywiście jak to ja przewróciłam się o jakąś walizkę dając przy tym głośny huk. Dziewczyna zaczęłam się śmiać, ale pomogła mi wstać. 
- Fajna gleba. - powiedziała.
-Dzięki. Kiedy masz odprawę?-spytałam.Nie zdążyła odpowiedzieć, bo przerwał jej głos dochodzący z głośników, mówiący o odprawie samolotu do Irlandii.
- Ooo serio?- spytała brunetka z sarkazmem.
- Hah. Do zobaczenia w Mullingar.- powiedziałam i przytuliłam się do niej.
- No, do zobaczenia.Kiedy przyjedziesz?
- Chyba w wrześniu. Nie ważne. Uciekaj bo ci odleci.- powiedziałam i pomachałam jej. I może to dziwne, ale nagle zachciało mi się siku. Popędziłam w stronę łazienki, która na szczęście była blisko. Załatwiłam swoje sprawy i podeszłam do lustra. Poprawiłam luźnego koczka, który przez bieg się zepsuł. Z kabiny wyszedł jakiś facet.
- To męska? Przepraszam, musiałam się pomylić.- powiedziałam oczywiście z rumieńcem i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia.
- Ja też.- odpowiedział facet. Nie zdążyłam się odwrócić, ponieważ uderzył mnie w tył głowy. Padłam na zimne kafelki. Straciłam przytomność...

-------------------------------------
Oto i rozdział 14. Mój tata nakrył nakrył mnie na pisaniu rozdziału. Pojawiła się cudna idea mojej kuzynki że ja będę pisała na kartce rozdziały a ona będzie mi pisała na blogu, ale... cóż.... nie chce mi się pisać na kartce, dlatego ryzykuje (tym że tata będzie CAŁY czas patrzył  co robię) i dobrze mi z tym :)

sobota, 23 marca 2013

`Rozdział 13

       11:38

 - Zrobisz coś dla mnie?- spytałam.
 - Zależy.- odparł mi blondyn.
- A jeśli poproszę?- droczyłam się na co on zrobił trochę dziwną minę.
  - OK, za 15 minut na dole?
- Może być.- powiedziałam i wyszłam z pokoju Niall'a, żeby się ubrać. Chwyciłam sweter i dżinsy. Poszlam do łaźienki, żeby poprawić makijaż. Byłam gotowa, żeby jechać do sklepu po sukienkę na wieczór. 
- Ładnie wyglądasz.- skomplementował mnie blondyn z kluczykeim w ręku. Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.
-  Daleko jest do galerii? - spytałam.
- Nie. Co dokładnie chcesz kupić?
- Sukienkę i buty. A ty? Mówiłeś, że też coś chcesz.
- Żelki mi się skończyły.- powiedział na co ja odpowiedziałam mu wielkim śmiechem. Jakieś 5 minut później byłam już w sklepie o nazwie '' Dresses and tie'', która mi się cholernie spodobała. Od razu zobaczyłam sukienkę, która była idealna na wieczór. Pasowała! Była idealna. Poszłam do kasy. Oczywiście Niall się uparł, że za nią zapłaci. Ostatecznie wygrał, ale za to ja postawiłam mu żelki. Weszliśmy do sklepu z butami. Tam również nie było problemów i po 30 minutach wyszliśmy z galerii.

  14:59

   Razem z Fanny oglądałyśmy sukienki, które kupiłyśmy. Brunetka zaczęła ubierać obicsłą czarną sukienkę, która podkreślała jej szczupły brzuch. Ja wybrałam sukienkę z falbankami. Zaczęłyśmy się malować. Obie używałyśmy czarnego eyelinera. Idealnie na 17:30, wyszłyśmy z pokoju. Oczywiście chłopcy czekali na dole. Jechaliśmy limuzyną, bo do samochodu byśmy się wszyscy nie zmieścili. Na miejscu byliśmy o 18:00. Drzwi limuzyny otworzył Harry. Myślałam, że jesteśmy przed jakąś mocno świecącą ścianą. Te flesze, one były takie jasne i było ich tak dużo. Brunet złapał mnie za rękę i pociągnął, żebym wyszła  z samochodu. Po chwili szliśmy w stronę budynku. Kiedy doszliśmy i wszyscy byliśmy już w klubie odetchnęłam. Wszyscy się jakoś rozproszyli. Niall oczywiście poszedł do przekąsek, Liam tańczył z jakąś dziewczyną tak samo jak Louis i Zayn, a Harry był cały czas przy mnie. Pociągnął moją rękę, przy czym całe ciało, w stronę tańczących. Do moich uszu doszła piosenka. Zaczęliśmy się do niej kołysać. Przytulałam się do Harr'ego a on delikatnie nadawał rytm. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.  Niestety muzyka się skończyła, i z głośników wydobyła się piosenka do której nie można  się było kołysać. Harry spojrzał w moje oczy. Zamarłam. Były takie... niesamowite. Wyszeptał mi do ucha:
- Idę się czegoś napić, zaraz przyjdę.
  Puścił mnie a ja poszłam do łazienki. Znalazłam ją dosyć szybko z czego się cieszyłam. Zwilżyłam twarz uważając, żeby nie zawadzić o oczy. Usiadłam na marmurze obok umywalki. Tak bardzo chciało mi się płakać. Z szczęścia. Jedna łza.. Druga... Do łazienki weszła jakaś dziewczyna. Wyjęła z torebki chusteczki i podała je mi. 
- Dzięki.- powiedziałam i zaczęłam wycierać łzy.
- Jasne. Coś się stało?- spyatała.- Chłopak?
- Tak.- odpowiedziałam z uśmiechem.- Jest cudowny.
- A już myślałam, że nie tylko ja mam takiego pecha.- puściła mi oczko.- Nie idziesz na tort?
- Co?
- Tort. Właśnie jest krojony tort Seleny. No i niestety - wskazała na wielką plamę na sukience - oberwało mi się.
- Pomóc ci?
- A masz jakiś dobry patent na to?- spytała.
- Mam.- zaczęłam wyciągać z torebki mydło.
- Mydło?!
- Tak. Stary dobry patent*.- powiedziałam z uśmiechem. I zaczęłam pocierać plamę na sukience. 
- Jak wyschnie nie będzie, żadnych plam.
- Dzięki wielka jesteś!- powiedziała z triumfem.
- Dzięki.- powiedziałam i wyszłam z łazienki. Gdy wyszłam po prostu fala gorąca. Zrobiło mi się tak ciepło. Zauważyłam szklane drzwi, na taras. Wyszłam i zaciągnęłam się chłodnym powietrzem. Taras, był uroczo ozdobiony świecami, które dawały choć trochę światła. Rozejrzałam się.  Zamarłam. Do moich oczu napłynęły łzy. To nie było możliwe. Nie! To jakiś sen. Przetarłam oczy, ale wciąż widziałam Harr'ego całującego jakąś dziewczynę. 
------------------------------------------
* wymyśliłam ten ''patent'' także nie próbować.
Oto i rozdział i tak jak mówiłam jet ciekawszy . Dla mnie jest ciekawszy. Być może jeszcze dziś dodam kolejny, ale zaznaczam BYĆ MOŻE. 
  
    CZYTASZ= KOMENTUJESZ

piątek, 22 marca 2013

info.

  Sorry , nie dodam dziś rozdziału. Podziękujcie mojemu tacie, ponieważ uważa że 1 godzina przed komputerem to za dużo -.-''

--------------------------------------------

czwartek, 21 marca 2013

`Rozdział 12

         19:24

     Leżałam spokojnie na łóżku. Byłam już w piżamie, ale nie chciałam spać. Kompletnie nie wiedziałam co robić. Sięgnęłam po telefon, który zaczął wibrować pod moją poduszką. Zaczęłam czytać SMS : " Chodź do mnie, mam niespodziankę''. Zwlekłam się z łóżka i szłam w stronę pokoju Harr'ego. Otworzyłam drzwi.
- Hej jaka niespodzianka? - zaczęłam mówić do Styles'a, który po sam czubek nosa był przykryty kołdrą. 
- Jutro jest impreza urodzinowa. Pojedziesz z nami?- spytał.
- Kogo?
- Seleny Gomez. Pojedziesz z nami?- powiedział ciągle jeszcze w kołdrze. 
- Emm.. No nie wiem.- powiedziałam i usiadłam na łóżku obok Harr'ego. Złapał mnie za rękę i zaczął mówić patrząc mi w oczy.
- Proszę cię.- powiedział i pocałował mnie. Myślałam, że się rozpłynę. 
- Dobrze.- powiedziałam.
- Hurra ! - krzyknął. I zaczęliśmy się całować.

   20:03
    
      Znowu leżałam w łóżku, ale tym razem mi się nie nudziło, ponieważ Harry pożyczył mi laptopa. Przeglądałam twitter'a, ale przerwał mi telefon. W pokoju rozległa się piosenka Room 94 '' You Got It Wrong''
-  Taak?- spytałam.
- Cześć.- zaczęła Fann.- Wracam do Irlandi.
- Coo ?- wykrztusiłam. Zamurowało mnie.
- Moja ciocia wyjeżdża i ja muszę wracać do domu. Pojedziesz ze mną na lotnisko po jutrze? - spytała.
- No pewnie że tak!- powiedziałam.- A z chłopakami się nie pożegnasz
- No chciałabym, a co robicie jutro?
- Jedziemy na imprezę... Ej no właśnie pojedź z nami!- zaproponowałam.
- Serio?  Byłoby fajnie a co to za impreza?
- Urodzinowa, ale chłopki się na pewno zgodzą.- puściłabym jej oczko jakby mnie widziała.- Przyjdź do mnie jutro tak hmm... o 15:00 ?
- OK.- powiedziała i rozłączyła się a ja zasnęłam.
   
    Byłam mokra. Nie wiedziałam od czego. Stałam na jakieś scenie. Związana. Patrzyłam jak jacyś ludzie patrzą się na mnie. Śmiali się. Scena zaczęłam się zapadać. Robiło się coraz ciemniej.

 Obudziłam się, ale nie sama. Byłam w objęciach Harr'ego. 
- Tak bardzo ci dziękuję.- szepnęłam na co on wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego łóżka. Położył mnie bardzo delikatnie na materacu. Przykrył  mnie kołdrą i ucałował w czoło. Wyszedł z pokoju i więcej nie widziałam bo moje powieki znów się zamknęły.

------------------------------------------------
Nudny? Mi się wydaje że nudny, ale za to 
mam pomysł na kolejny i obiecuję będzie ciekawszy. 
No i mam zaciesz, ponieważ w statystykach znalazłam pewną
bardzo ciekawą informację. Otóż z Niemiec mam 18 wyświetleń, z Stanów Zjednoczonych 20 a z Polski 25 . No i też dziękuję za 145 wyświetleń .
  CZYTASZ= KOMENTUJESZ  !


środa, 20 marca 2013

`Rozdział 11

    11:11
       Leżałam na moim łóżku. Moje myśli były tak głośne. Bałam się , że ktoś je usłyszy.  Moje rozmyślania przerwał Niall, który wszedł do mojego pokoju z paczką Haribo.
- Chcesz?- spytał i przyłożył mi paczkę pod sam nos.
- Nie dzięki.- powiedział i odepchnęłam paczkę na co on zrobił urażoną minę.- Dobra daj.
-Coś się stało?- spytał.
-Niee.- powiedziałam. W takich momentach bolało mnie to, że nie umiem kłamać.
-No przecież widzę.- powiedział i usiadł koło mnie na łóżku.
- Mam do ciebie jedno pytanie.- zaczęłam patrząc mu już w oczy.- Czy jak Harry całuje dziewczynę to dla niego to coś znaczy?
-No cóż... Raczej tak.
- Dzięki.- powiedziałam i zaczęłam mu wykradać żeli z paczki.
- Całowałaś się z Harrym?- spytał.
- No.- powiedziałam z pełną buzią.- A co uważasz że nie powinnam?
- Nie. Tylko chodzi o to, że... no wież niektóre fanki używają różnego słownictwa.- rzekł.
- To znaczy?
- Możesz zupełnie nic nie robić, a one nazwą się suką albo szmatą.
- Przestań dam sobie rade. - powiedziałam.- Zresztą, chyba jeden pocałunek nie zrobi z nas pary prawda?
- Racja.

   13:10

      Po obiedzie zostały tylko talerze, które zmyć miał Zayn. Poszłam do swojego pokoju, ale ktoś mnie zatrzymał. Trzymał moje ręce i popchnął mnie lekko na ścianę. Zaczął się zbliżać do moich ust. Kto?- oczywiście Harry. Moje serce biło mocniej, a ręce zaczęły się pocić. Wtedy to poczułam. Pragnęłam jego ust, jego bliskości. Odsunął się, ale ja ciągle trzymałam jego dłoń. 
- Kocham cię.- wyszeptałam mu do ucha i poczułam lawendowy zapach jego włosów.
- Ja ciebie też.- odpowiedział mi. - Mam dla ciebie niespodziankę ale zamknij oczy. Zrobiłam tak jak mi kazał. Informował mnie o każdym schodku i każdym dywanie który był blisko mnie. Zaczęłam schodzić po schodach w dół. Podejrzewałam że do piwnicy.
- Otwórz oczy.- powiedział. Moim oczom ukazał się piekny widok. byliśmy w małym pokoiku, którego ściany były szare a dywan na podłodze czerwony. Pokój rozświetlały jedynie czerwone lampki, które były przywieszone na krawędziach sufitu a na stoliku który był w samym środku pomieszczenia leżało to. 

  Moje łzy zaczęły zalewać mi policzki. Byłam taka szczęśliwa, zaczęłam go całować. Ogarnął mnie strach, że zaraz mu przebiję wargę. 
- Ty mnie naprawdę kochasz.- szepnął.

--------------------------------------------------
Zmieniłam wygląd bloga, komuś się podoba? 
Ktoś uważa, że akcja dzieje się zbyt szybko?
   


poniedziałek, 18 marca 2013

`Rozdział 10

       Szłam korytarzem. Był cały w ogniu, ale on mnie nie ranił. Szłam nim i zobaczyłam wyjście. Biegłam tak szybko jak tylko mogłam, ale nie przynosiło to efektów. W końcu się poddałam. Upadłam, a ogień zgasł. Było tak ciemno. Leżałam na chłodnej podłodze a po moich policzkach spływały łzy...

  Czułam jak ktoś gładzi moje włosy i ściera z policzków łzy. Leżałam w łóżku w moim pokoju. Obok mnie ktoś siedział.
- Harry? Co ty tu robisz?- spytałam kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności i zobaczyłam jego loki.
- Płakałaś.- powiedział.-  Trochę się martwiłem.
- Przepraszam nie chciałam cię obudzić. Idź już spać.- powiedziałam mu.
- Zostać z tobą?- spytał troskliwie
- Nie Harry. Nie trzeba, dzięki.- uśmiechnęłam się. On jednak nie poszedł.
Przewróciłam się na drugi bok, jednak nie usłyszałam jego kroków.
- Pójdziesz w końcu?- spytałam.
- Będziesz spokojna i zaśniesz w końcu?- odpowiedział mi.
-Przecież jestem spokojna.- odwróciłam się do niego twarzą. On się koło mnie położył.
- Śpij już.- powiedział i uśmiechnął się troskliwie.
- Harry, nie...- powiedziałam mu lecz mój głos łamał się. Był naprawdę miły i to bardzo, ale jedyną osobą u której miałabym spać u boku to Niall. Harry nic nie powiedział, po prostu zsunął się z łózka i wyszedł z pokoju. Zrobiło mi się strasznie smutno. Jestem straszną kretynką. Cieszę się nie widziałam jego twarzy, dobiłoby mnie to do końca.

 Rano 9:12

  Całą noc nie spałam. Cały czas byłam na siebie zła. W końcu wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Założyłam  luźny komplet w któeym będzie mi wygodnie. Zeszłam na dół, ale nikogo nie było dlatego podeszłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi, ale to nie był on. Ściany były pomalowany na kolor kawy a podłoga była wyłożona białymi panelami. jednak zanim zamknęłam drzwi właściciel pokoju wyjrzał z łóżka i spojrzał na mnie pytająco. Nie mogłam sie teraz wycofać było stanowczo za późno. Podeszłam do łóżka i usiadłam.
- Ja.. przepraszam cię.- wybełkotałam, ale nie miałam pewności czy Harry coś zrozumiał. Milczał a ja nawet nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Jego usta otulały moje. Przez pierwszy moment on całował moje znieruchomiałe ale po chwili zmieniło się to.  Całowałam go, tak mocno jak tylko potrafiłam. Lekko się odsunęłam żeby zobaczyć jego oczy. Widać w nich było troskę i szczęście.
--------------------------------------------
Mój 10 rozdział. zaciesz ^^


niedziela, 17 marca 2013

`Rozdział 9

         Siedziałam na wygodnej tapicerce w samochodzie chłopaków. Po jakiś 30 minutach dojechaliśmy do okazałego budynku, w którym nie było już szklanych drzwi. Zastępowały je wielkie, dębowe. Wyszliśmy z samochody, my to znaczy ja, Niall, Fanny, Harry. Trochę zdziwiło mnie to że reszta zespołu nie przyjechała. Weszliśmy do domu i rozebraliśmy buty. 
- Hej! - krzyknął Zayn z piętra.- chodźcie na górę. 
- OK, zaraz będziemy.- odpowiedział mu Niall.- Lauren, zamknij oczy.
- Co? Dlaczego?- spytałam.
- Zaufaj mi.- powiedział blondyn. Spojrzałam niepewnie na Fanny która kiwnęła głową że mam zamknąć. Przymknęłam powieki. Blondyn złapał mnie za rękę i poprowadził. Najtrudniej było na schodach, ale udało mi się przejść bez upadku.
- Dobrze stań tu.- mówiąc to blondyn już puścił moją dłoń.- Możesz otworzyć. Moim oczom ukazał naprawdę uroczy pokój. 




- Ooo.- powiedziałam.
- Podoba ci się?- spytał Zayn a całą szóstka ( Niall, Harry, Liam, Louis, Zayn, Fanny) przyglądali się mojej reakcji. Cóż, dziwiłam się że jeszcze mi nie leciała ślinka.
- To mój pokój?- spytałam w końcu.
- Zawsze twój jak będziesz przyjeżdżać powiedział z uśmiechem Niall.
 - Och dzięki! - powiedziałm ciągle oszołomiona i rzuciłam się żeby ich wszystkich uścisnąć. 
 Później zjedliśmy obiad, który był po prostu rewelacyjny. Do Fann zadzwoniła ciocia, że musi już wracać także niestety musiała zaraz po jedzeniu iść. Zaraz po posiłku mieliśmy oglądać '' The Ring 2'' ale jak to zwykle w nowych domach bywa, nic nie można znaleźć. Szukaniem zajął się Louis i Liam a ja oglądałam swój pokój. Był naprawdę piękny!
- Lauren mamy film idziesz?- zawołał Harry z salonu na dole.
- Już idę.- powiedziałam i ruszyłam ku schodom.
  Film trwał prawie 2 godziny, ale cały czas musieliśmy włączać pauze bo raz Niall'owi zabrakło jedzenia, raz ktoś musiał iść do łazienki albo trzeba było mi tłumaczyć jeśli czegoś nie zrozumiałam co niestety bywało często. 
- Lauren nie przeszkadza ci, że kupiliśmy ci telewizor z Samarą w środku? - zażartował Louis z czego wszyscy się zaczęli śmiać. 
- Weź mnie nie strasz.- powiedziałam mu i klepnęłam go w ramię.

 jakiś czas później...
  20:26
   
   Moje ubrania z poprzedniego domu na szczęście nie uległy zniszczeniu i dlatego mogłam założyć własną piżamę. Wzięłam czystą bieliznę i piżamę i poszłam do łazienki. Zdjęłam wszystko co miałam na sobie i weszłam pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki byłam czysta i pachniałam lawendą. Wpełzłam pod cieplutką kołdrę. Zasnęłam.
-----------------------------------------
Zaznaczyłam ''wpełzłam'' bo mi się przypomniał obóz w te wakacje. :) stare dobre czasy xDD  ~`

sobota, 16 marca 2013

` Rozdział 8

        Długo jeszcze rozmawialiśmy, ale w końcu ja poszłam do swojej sali. Chciałam zadzwonić do mamy. Chciałam, żeby była spokojna, że nic mi się nie stało. Usiadłam na łóżku i zaczęłam wstukiwać numer. Odebrała po 2 sygnałach.
- Mamo? - spytałam chociaż wiedziałam, że ona jest z drugiej strony. O tej godzinie tata zawsze jest w pracy.
- Lauren! Tak się ciesze że dzwonisz.- powiedziała- Martwiłam się.
- Wiem mamo, ale nic mi nie jest. Chłopakom też nie, tylko Harry ma trochę większe poparzenia.
- A jak ty się czujesz? Wogule kiedy wychodzisz z szpitala?- ciągle pytała.
- Nie wiem, ale chyba nie długo. Rozmawiałyśmy jeszcze o mniej ważnych sprawach przez 20 minut. Byłam zmęczona. Nie wiem czym, ale byłam. Położyłam się na łóżku. Usnęłam.
      
     Leżałam na białym łóżku. Niczego wokół mnie nie było. Dosłownie nicość. Łóżko zaczęło się palić. Ot tak paliło się. Całe. Słyszałam okropne walenie w drzwi. Nie mogłam krzyknąć. Nie mogłam się ruszyć. Nie mogłam nic zrobić. Moje łóżko nie było już białe, było całe czerwone. Od krwi...
     
  Leżałam na łóżku spocona. Moje serce biło chyba szybciej. To był sen. Rozejrzałam się po pokoju. Nie byłam sama. Na łóżku obok mnie siedział Niall.
- Co się stało?- spytał z troską.
- Zły sen.- wyszeptałam i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna i je otworzyłam a zimny powiew zmierzwił moje włosy i twarz. W tym momencie blondyn podszedł do mnie i mnie przytulił. Właśnie tego teraz potrzebowałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odwzajemniłam uścisk. 
- Lekarz mówił że wyjdziesz z szpitala za 2 tygodnie. - powiedział  a ja momentalnie zaczęłam się cieszyć. W moich wizjach były to 3 miesiące a on mi mówi że 2 tygodnie. Pękałam z szczęścia!
- Harry też za 2?- spytałam z uśmiechem.
- Taak. Tylko że my wychodzimy już jutro.
- Co jutro?- oczy niemal mi nie wyskoczyły.- Nie będzie was? 
- Nie, ale będziemy was odwiedzać. - powiedział z uśmiechem.

   Dwa tygodnie później...

    Siedziałam na łóżku i wspominałam ostatni czas jaki spędziłam w szpitalu. Od kiedy Niall, Liam, Louis i Zayn pojechali było trochę pusto, ale tą pustkę zajmował mi Harry. Często do niego przychodziłam, bo nie chciałam żeby on wychodził. Było mi tak strasznie żal że przeze mnie ma tak mocno poparzone nogi. Ale na szczęście przez ten czas te mocne poparzenie zostały zamienione zaczerwieniami, które go wogule nie bolały. Moje rany tez mają się całkiem nieźle. Niall tak jak obiecał odwiedzał nas codziennie. I to nawet nie sam. Pare razy przyjechali razem z Fanny. Nasze wypisy to znaczy moje i Harr'ego były juz gotowe ale ciuchy nie koniecznie. Mieli nam je przywieść ale te korki... W każdym razie, w tym momencie cieszyłam się, że miałam Fann. Nie wyobrażam sobie Niall'a który miałby dla mnie kupować ciuchy, a tym bardziej bieliznę. Nagle do sali nagle wpadła brunetka a tuż za nią blondyn. 
- Heej. Sorry za spóźnienie.- powiedziała lekko zdyszana i podała mi 2 siatki. To samo zrobił Niall tyle że podał je Harr'emu. 
- Dzięki.- otworzyłam ją a tam  leżał zestaw który miałam ubrać. Uśmiechnęłam się do brunetki i popędziałam do łazienki żeby to włożyć i móc wreszcie opuścić ten cholerny szpiatal.

piątek, 15 marca 2013

`Rozdział 7

              Otworzyłam oczy i wyjęłam słuchawki z uszu. W moim pokoju unosił się zapach który drażnił moje nozdrza. Wyszłam z łóżka i pobiegłam ku drzwiom. Gdy je otworzyłam, odskoczyłam do tyłu. Zamiast czarnego dywanu był ogień. Wielkie czerwone języki zjadały meble, które były na korytarzu. Wyszłam z pokoju, chciałam uciec, ale przecież chłopacy może są jeszcze w swoich pokojach. Zaczęłam pukać w drzwi każdego pokoju który był blisko. Ogień tak mocno ranił moje nogi.  Upadłam. Najgorsze było to, że nie mogłam wstać. Coś leżało na moich nogach i mocno raniło uda. wyciągnęłam rękę. Wiecie jakie to uczucie? Jesteś tak cholernie blisko ale i tak za daleko. Moje palce muskał drewniane drzwi, a moje powieki zaczęły powoli opadać.   ~ Nie. - pomyślałam.

     Leżałam. Już nie byłam na rozpalonym korytarzu. Tera zleżałam na nieszczególnie wygodnym, szpitalnym łóżku. Rozejrzałam się po pokoju. Nie było w nim nikogo. Na stoliku leżał wazon z kwiatami- różami moimi ulubionymi i karteczką. Chwyciłam kawałek papieru i zaczęłam go czytać: 

     '' Przepraszam cię za noc. Czekamy aż się obudzisz :)
          sala nr. 9         
                                                                           Niall   "

Uśmiechnęłam się i wstałam, ale już po pierwszym kroku rozbolały mnie nogi. Spojrzałam na nie. Na udać było widać bandaże, a spod nich przeciekały dwie okrągłe plamy krwi. Mimo bólu ruszyłam ku drzwiom i zaczęłam iść korytarzem. Doszłam dość szybko pod salę nr.9 . Zapukałam cicho i weszłam. Zobaczyłam cztery znajome twarze. 
 - Cześć.- powiedziałm i uśmiechnęłam się.
- Cześć!- powiedzieli niemal jednogłośnie.
- Gdzie Niall?- spytałam i popatrzyłam na jego puste łóżko.
- Poszedł pogadać z pielęgniarkami. Chce coś zamówić z Nandos.- odpowiedział mi mulat.
- Co się wogule stało?
-  Jacyś idioci podpali salon i ogień się przeniósł.- zaczął opowiadać Liam.
- Gdyby nie Zayn, któremu w nocy się chciało pić to wszyscy byśmy spłonęli.- przejął temat Louis.
- Zadzwoniłem po straż pożarną i obudziłem chłopaków. Poszedłem do twojego pokoju, ale drzwi były zamknięte. 
- Ja w nocy lunatykuje, i bałam się że wyjdę z pokoju. -powiedziałam.
-W każdym razie sufit zaczął się trochę walić i deska spadł na ciebie kiedy już wyszłaś.
- Aha. Długo tu będziemy?- spytałam. 
- My nie bo szybko wyszliśmy, ale ty i Harry...- urwał Louis.
- Harry? - zdziwiłam się.
- On się jeszcze szarpał z drzwiami i poparzył się.- kiedy Zayn kończył mówić do pokoju wpadł Niall z paczką jedzenia z Nandos.
- Lauren!!!- krzyknął i od razu mnie przytulił.- Tak się ciesze że nic ci nie jest. A no i Paul był w sklepie i kupił ci to.- dodał i podał mi  czarne urządzenie.
- Och. Dlaczego mi to kupił?- spytałam zajęta już oglądaniem nowego blackberr'ego 
 - Twój się zniszczył, ale masz tą samą kartę SIM. Strażacy znaleźli go w łóżku.

--------------------------------------------------------

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 6

     Dojechaliśmy do dużego budynku. Gdy weszliśmy do środka, jakiś facet koło 40- dziestki podszedł do nas.
 - Możecie mi wyjaśnić kto to jest? - spytał szorstko. 
 - To Lauren, Paul. - powiedział Niall. Żałowałam, że ani ja ani Niall nie odgryzł się dobrą ripostą, ale wolałam nie podskakiwać i nie robić sobie wrogów. - Moja przyjaciółka. Będzie mogła wejść prawda?
- Mhmm. Tak. - mruknął po czym zaczęliśmy iść długim korytarzem, aż w końcu weszliśmy do obszernej sali w której przy białym tle czekali fotografowie. 
- Do pierwszego zdjęcia ma iść Niall - powiedział jeden, na co mi się zrobiło przykro. Niall uśmiechał się do apratu a ja siedziałam na kanapie obok Zayn'a.
- Macie tu jakąś wodę? -spytałam się bruneta.
- Tak. Idź do tamtych drzwi- mówił po czym wskazał mi palcem drzwi. -  wyjdź na korytarz i wejdź w pierwsze po lewej. Tam jest nasza garderoba i przekąski. 
- Dzięki.- rzuciłam mu, i poderwałam się do góry. Z wejściem tam nie miałam problemu bo Zayn, powiedział mi wszystko szczegółowo. Kiedy stałam już przed stolikiem, na którym były wszystkie rodzaje napoi jakie istniały. Sięgnęłam po szklaną butelkę wody i ruszyłam ku drzwiom. Już chciałam chwytać klamkę, ale one się otworzyły. I niestety ten kto je otworzył miał za dużo siły, przez co dostałam w twarz i z wrażenia, padłam na tyłek. Nie mogłam liczyć na butelkę, ponieważ  po uderzeniu o podłogę rozbiła się w mojej dłoni dając mi wielki ból.
- O boże, przepraszam. Nie chciałem. - zaczął przepraszać mnie Harry.
- Nie no nic się nie stało. - wybełkotałam, po czym zauważyłam już cieknącą krew. 
- Krwawisz. Chodź.- powiedział i pociągnął  mnie za nieskaleczoną dłoń, w stronę pokoju w którym odbywały się zdjęcia.
- Hej co się stało?- krzyknął blondyn i momentalnie znalazł się przy mnie.
- Stłukła mi się butelka.- mruknęłam. Dłoń bolała mnie okropnie, ale nie chciałam już tym martwić chłopaków.
- Weź idź po Kate. - powiedział opanowanym głosem brunet po czym Niall tylko skinął głową i poszedł.
- Kto to Kate? - spytałam.
- Pielęgniarka. Jeszcze raz cię przepraszam.
- Nie no nic nie szkodzi. Ja cię przepraszam, że przeze mnie masz całą zakrwawioną rękę. 
 Wtedy spojrzał na nią. Cały czas trzymał moją, przez co jego była całą w mojej krwi. Po jakiś 5 minutach, do pokoju weszła kobieta po 40- estce z apteczką. Razem usiadłyśmy przy małym stoliku w koncie. Kobieta powoli zaczęła wyciągać z mojej ręki kawałki szkła. Nic nie mówiła, ja też nie miałam ochoty na rozmowy. Po 15 minutach moja ręka była już zabandażowana, a po godzinie siedzieliśmy już w samochodzie.

-------------------------------------------------------------------
 Ostatnio brakuje weny i komentarzy :/   / Zooś

czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 5

     Weszliśmy do kuchni, w której przy stole siedziała reszta zespołu. Pierwszy wstał chłopak o śniadej cerze.
- Miło Cię w końcu poznać, Lauren- powiedział miłym głosem  po czym reszta chłopaków (oprócz Harr'ego z którym przywitałam się wcześniej) zaczęła mnie przytulać.
- Chyba byśmy już nie przeżyli jakby Niall dalej mówił tyle rzeczy o tobie. - rzekł chłopak o długich, brązowych włosach i jasnych niebieskich oczach. Po tych uściskach i miłych słowach podziękowałam i usiadłam koło Niall'a przy stole. Śniadanie wyglądało bardzo smacznie. W misce była świetnie wyglądająca i pachnąca jajecznica, a w koszyczku chleb, którego było chyba 10 rodzajów. 
- Smacznego. - powiedziałam kiedy wszyscy już mieli coś nałożone.
- Nawzajem. - powiedział niebieskooki brunet.
 Podczas śniadania padło mnóstwo sucharów z strony Harr'ego, i jak się później dowidziałam, od Louisa. No i w końcu poznałam imiona Zayn'a i Liam'a . Po śniadaniu tak jak Niall obiecał zmył naczynia w czym mu pomagałam. Nie było ich dużo i po 15 minutach, kiedy zegar wskazywał 7:33 poszliśmy do sypialni Niall'a.
- Zawsze tak wcześnie wstajecie?- spytałam się go kiedy usiadłam na fotelu w koncie pokoju.
- Nie. Dzisiaj mamy sesje zdjęciową. Zupełnie zapomniałem.- odpowiedział mi blondyn po czym poszedł do  drzwi i krzyknął.- Ja się ubiorę i przyjdę. Jeśli chcesz się przebrać łazienka jest wolna. 
- Chwila, jedziesz dziś na sesje? - spytałam.
- Wybacz, ale muszę. Jedziesz z nami prawda?- ciągle krzyczał zza garderoby.
- Okey mogę jechać. Nie będę przeszkadzać?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie no skąd.- widziałam że w tym momencie puściłby mi oczko.
 Skorzystałam z wolnej łazienki i weszłam tam z walizką. Wzięłam komplet ciuchów który chciałam założyć. Po 5 minutach wyszłam z łazienki, a Niall siedział już na łóżku ubrany w niebieskie spodnie, białą koszulkę na krótki rękaw i czarne trampki.
- Ładnie wyglądasz. - powiedział mi po czym wyszliśmy z pokoju. Na korytarzu na dole czekali już wszyscy. Po 5 minutach byliśmy już w samochodzie, który prowadził Harry.

------------------------------------------------
Noum hej. Oto rozdział. Wow ostatnio pisze po 2 dziennie. Tak tylko napisze jeszcze że można dodawać komentarze z Anonima, i liczę że może będzie więcej niż 1 komentarz. Ale mam zaciesza! oczywiście z tego że mam 71 wejść, i chcę BARDZO ZA TO PODZIĘKOWAĆ!  / Zooś

środa, 27 lutego 2013

Małe INFO. Zmiana głównej bohaterki.

    Zmieniam zdjęcie głównej bohaterki. Wszystko inne ( imię, cechy) bez zmian. Dłuugo szukałam zdjęć i znalazłam.

  Mam nadzieję że się podoba :)   / Zooś

Rozdział 4

    "Drzwi otworzyły się szeroko a tam stał Niall. Kiedy wypuściłam już powietrze spojrzałam na jego zaspane oczy,           które        

momentalnie zrobiły się duże.
- Lauren! - przywitał się po czym byłam już w jego objęciach.- Co ty tutaj robisz?
- Duszę się, a ty? - zażartowałam.
- Ups, przepraszam. - powiedział i odsunął się.- Wejdź. 
 Weszłam do przedpokoju, w którym były wieszaki i szafka, na której oparłam walizkę, po czym zaczęłam zdejmować buty.
- Zjesz coś? - spytał.
- Dzięki, ale nie przepadam nad jedzeniem o 3:30. Ale ty coś na pewno zjesz.- powiedziałam i puściłam mu oczko
-  Jak ty mnie znasz - odpowiedział. - No to może się czegoś napijesz?
- Chętnie. - powiedziałam po czym ruszyliśmy do kuchni. Była ona bardzo duża. Nie dziwię się, mój mały  żarłoczek nie przeżyłby w małej. Usiadłam przy stole.
 - Kiedy przyjechałaś?- zaczął Niall. Mówiąc to już chrupał swoje sucharki.
 - Samolot w Mullingar był 00:15. W Londynie był koło 3:00.- powiedziałam.
 - Świetna niespodzianka - uśmiechnął się. 
 Rozmawialiśmy jeszcze chwile, po czym do pokoju, wpadł chłopak z burzą loków na głowie.
- Niall, te ściany są cienkie, wież że ja łysze wszystko co mówisz tak? - mamrotał a po chwili jego oczy przypominały dwie okrągłe monety - Lauren!
 Kiedy tylko powiedział moje imię od razu mnie przytulił. Jego włosy pachniały niczym kwiat lawendy. Kiedy przestałam wąchać jego włosy ( oczywiście miałam nadzieję że nikt tego nie zauważył) zaczęłam się zastanawiać skąd zna moje imię.
- Lauren przyjechała półgodziny temu. - wyręczył mnie blondyn.
- Ooo szkoda, że nie nie zadzwoniłaś, Niall by ci załatwił transport z lotniska do nas. W sumie to nawet planował cię zaprosić na wakacje. - powiedział brunet uśmiechając się. Spojrzałam na Niall'a, ' który był już czerwony jak burak.
- Harry, nie jesteś śpiący?- spytał Niall, po czym oczywiście ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Po chwili zawtórował mi Harry.
- No dobrze. Ale ty zmywasz po śniadaniu.- powidział brunet i wyszedł z pokoju.
- A propos śniadania. Jesteś głodna?- spytał Niall, na co ja mu rzuciłam zawodowego face palm'a.- No co?
  Po jakiś dwóch godzinach gadania, wspominania i oglądania zdjęć z dzieciństwa wyszliśmy na upragnione przez Niall'a śniadanie.

------------------------------------------------
Nom Heeeej! Oczywiście, ja uważam że czegoś brakuje ale nie wiem czego. I chcę OGROMNIE podziękować za 59 wejść. Mam ochotę żygnąć tęczą ( pozytywnie). Posty staram się pisać regularnie ale rodzice nie lubią mojego ''długiego'' siedzenia przed kompem. No nie ważne. Proszę o KOMENTARZE :)




poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 3

  
''- Ty też uciekasz?- spytała po dłuższej chwili.
 - Chyba tak.....''
 - To miło poznać.- powiedziała brunetka po czym wyciągnęła ku mnie dłoń- Fanny < jak by co to jest imię irlandzkie>.
- Lauren.- podałam jej swoją.- Czemu uciekasz?
 - W domu, tata bił mnie i mamę.- zaczęła.
 - Skąd ja to znam.- przerwałam jej na co ona zrobiła duże oczy.
 - Miło w końcu poznać kogoś kto zna ten ból.- uśmiechnęła się i mówiła dalej.- W Londynie znalazłam moją ciocię. Pisałam z nią na facebook'u, chce żebym przyjechała i będzie czekać na lotnisku. Okey, teraz ty opowiedz ''swoją historię'' 
- Hmmm co tu opowiadać? Mój tata bił mnie, mamę i mojego brata który już się wyprowadził. W zasadzie nigdy się nikomu nie żaliłam. Nie miałam komu.- w tym momencie posmutniałam.- Rok temu umarła moja przyjaciółka, Dallas.
- Przepraszam, jeśli nie chcesz o tym mówić to....
  Nie skończyła bo ja się jej wtrąciłam w zdanie.
- Nie, chcę w końcu to komuś powiedzieć.- mówiąc to już wyciągałam ramkę z zdjęciem.- To zdjęcie zrobiła nam jakaś staruszka. Dużo zdjęć z Dallas nie mam, bo ona nie lubiła aparatu. Wtedy razem byłyśmy na plaży.




- Byłyście urocze.- stwierdziła.
- Dzięki.
 Cały lot, rozmawiałyśmy, o wszystkim. Naprawdę uważam, że było mi to potrzebne. Wymieniłyśmy się twitterami i numerami telefonów. Samolot zaczął lądować. Po paru minutach byłyśmy już na czerwonym dywanie lotniska z Londynie. Chwilę patrzyłam na Fanny. W jednej chwili szła obok mnie z walizką, a w jednej była już w objęciach kobiety koło 40. Uśmiechnęłam się na sam widok, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Mimo godziny 3:03 było dużo taksówek. Podeszłam do jednej.
 - Przepraszam, zawiózłby mnie pan tam?- mówiąc to podawałam mu już biały arkusik papieru z adresem mojego przyjaciela.
- No oczywiście, wskakuj.- powiedział facet.
  Po 20 minutach stałam już przed domem Niall'a który dzielił z zespołem. Powoli pchnęłam bramę, i weszłam na chodnik który prowadził do drzwi. W tym momencie mnie sparaliżowało. A co jeśli nie otworzy on tylko ktoś z zespołu? No i co ja powiem? Chwilę się zastanowiłam. Przyjechałam tu żeby uciec, a nie bać się kto otworzy drzwi po czym energicznie wcisnęłam dzwonek. Przeszył mnie strach. Poczekałam chwile. Pewnie śpią.Pomyślałam, że przyjdę o normalnej porze. Już brałam walizkę, kiedy ktoś nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się szeroko a tam stał...

------------------------------------------------------
Sorry że tak długo bez żadnego rozdziału, ale byłam u kuzynki i głupia ja nie wylogowałam się u siebie na koncie google ._. Nie za krótki?  Mam nadzieję że się podoba ;) Prooooszę kom :3